Marcin Kowalczyk: Dlaczego miałbym sobie nie poradzić?

Marcin Kowalczyk przechodząc za 800 tysięcy euro z PGE GKS Bełchatów do Dynama Moskwa pobił transferowy rekord tej zimy w polskiej lidze. Za nikogo nie zapłacono w Polsce takich pieniędzy. Sam zawodnik dostał sporą podwyżkę, chociaż wiele osób odradzało mu ten kierunek - czytamy na łamach Super Expressu.

- Pieniądze nie są złe, ale z piłkarzem żegnamy się z dużym żalem. Trener Orest Lenczyk przez prawie pół godziny próbował go przekonać, że Rosja to nie jest dobry kierunek. Niestety, piłkarz cały czas powtarzał, że ma ambicję grać w wielkim klubie, a takim jest Dynamo. Tak zdecydował, a my nie mogliśmy go zatrzymać. Rosjanie zapłacili sumę odstępnego, jaką Kowalczyk miał zapisaną w kontrakcie - mówi Jerzy Ożóg, prezes GKS.

Sam piłkarz był nieugięty i swoją decyzję tłumaczy, że chce rozwijać się piłkarsko i chciałby w końcu zostać zauważony przez Leo Beenhakkera, bo dotychczas powołania nie doczekał się. Wiele osób twierdzi, że kierunek rosyjski to zły ruch, bo wielu polskich piłkarzy kariery tam nie zrobiło. - A ja patrzę optymistycznie, jestem młody i ambitny, dlaczego miałbym sobie nie poradzić? Często zastanawiałem się, czemu nie dostałem szansy i postanowiłem, że nie ma sensu czekać dłużej w Bełchatowie, aż trener mnie zauważy. Może teraz, kiedy błysnę w takim klubie jak Dynamo, selekcjoner zwróci na mnie uwagę - zakończył Marcin Kowalczyk.

Źródło artykułu: