Górnik Zabrze świetnie rozpoczął mecz z Legią Warszawa. Już w 5. minucie po dośrodkowaniu Aleksandra Kwieka głową strzelał Adam Danch, a uderzenie to przedłużył Ołeksandr Szeweluchin, czym zmylił Dusana Kuciaka i Górnik objął prowadzenie. Kilka minut później Ukrainiec miał kolejną okazję do zdobycia gola. Kuciak odbił strzał wprost pod nogi obrońcy, ale ten uderzył tuż obok słupka.
Szeweluchin mógł być bohaterem Górnika, ale i tak zaliczył dobry występ, a po pierwszej bramce tradycyjną kołyską mógł świętować narodziny córki. - To spontanicznie wyszło, byłem nastawiony na jak najlepszą grę. W razie czego była zaplanowana kołyska. Pozostaje trochę żałować, że nie padła ta druga bramka. Miałem dobrą okazję, mogliśmy załatwić w pierwszej połowie ten mecz. Szanujemy ten punkt - powiedział obrońca Górnika.
Zabrzanie zagrali dobrą pierwszą połowę, ale w drugiej części gry prezentowali się dużo słabiej i skupili się głównie na defensywie. - Pierwsza połowa też bardziej mi się spodobała, lepiej się grało. W drugiej części Legia była trochę zmęczona, my cofnęliśmy się, chcieliśmy utrzymać wynik. Nie wyglądało to tak agresywnie i szybko - stwierdził Szeweluchin.
Po otwarciu dolnej części trybuny północnej mecz z Legią oglądało 8 500 fanów, którzy przez cały mecz żywiołowym dopingiem wspierali zabrzański klub. - Była fantastyczna atmosfera, czułem wsparcie trybun. Kibice popychali nas do przodu i mogę sobie wyobrazić co będzie przy pełnym stadionie - przyznał Ukrainiec.