Wójcickiego zabrakło w ostatnich meczach Cracovii z Zagłębiem Lubin (2:4) i Ruchem Chorzów (2:1) z powodu kontuzji mięśnia czworogłowego uda, a gdy wrócił do zdrowia, w spotkaniu z Lechem Poznań po raz pierwszy w sezonie usiadł na ławce rezerwowych.
Do gry wszedł w 72. minucie, a kilkadziesiąt sekund później, już przy pierwszym kontakcie z piłką podwyższył prowadzenie Cracovii na 5:1. 27-latek otrzymał prostopadłe podanie z głębi pola od Damiana Dąbrowskiego, minął Macieja Gostomskiego i wpakował piłkę do pustej bramki Kolejorza.
- Chyba nigdy nie strzeliłem gola szybciej. Cieszę się, że mogłem dołożyć swoją cegiełkę do tego zwycięstwa, ale przy takim wyniku i przy takiej grze drużyny łatwiej było dobrze wejść w mecz i pokazać się z dobrej strony - mówi Wójcicki.
To jego pierwsze trafienie w barwach Cracovii, z którą jest związany od lipca: - Chciałbym zadedykować tego gola mamie, bo w dniu meczu obchodziła urodziny oraz żonie i synkowi.
Zwycięstwo z Lechem było już trzecim z rzędu Pasów, licząc także mecz 1/8 finału Pucharu Polski z GKS-em Katowice.
- Mieliśmy lekki dołek, ale zareagowaliśmy w najlepszy możliwy sposób i trzy ostatnie mecze wygraliśmy. Mamy po prosty mocny zespół - nie tylko pierwszą "11", ale całą kadrę. Nikt, kto wchodzi, nie obniża jakości - przekonuje Wójcicki.
W 12. kolejce krakowianie udadzą się na Łazienkowską 3. - Nie mamy się czego obawiać i pojedziemy na Legię z podniesioną głową - mówi skrzydłowy Cracovii.
Magiera: odpuszczenie Lewandowskiego to nie był zły ruch Legii