Angel Correa długo miejsca w Atletico Madryt nie zagrzeje, bo wcześniej czy później wyląduje w którymś z najlepszych klubów świata. Zaliczył już debiutanckie trafienie w barwach Atletico przeciwko Eibar, a w Lidze Mistrzów pokonał bramkarza Benfiki. W meczu z Realem (szczegóły tutaj) był siłą napędową swojej drużyny i zawodnikiem, który siał postrach w obronie "Królewskich". Znakomicie panuje nad piłką i ma taką łatwość dryblingu, że w pozornie niegroźnej sytuacji potrafił przyprawić kibiców Realu o drżenie serc.
Debiutował w meczu przeciwko Las Palmas 22 sierpnia, choć do Madrytu trafił już w zeszłym roku, sprowadzony za 8 mln euro z San Lorenzo. Correa dziękuje jednak Bogu, że w ogóle gra w piłkę.
Rodzinna tragedia
Rosario jest drugim pod względem wielkości miastem w Argentynie. Mieszkańcy są dumni, bo w ich mieście narodził się nie tylko Lionel Messi, ale i Marcelo Bielsa, Maxi Rodriguez, Ezequiel Lavezzi, Ever Banega czy Angel di Maria. Teraz mają nową gwiazdę.
Correa, wychowany w mieście o wysokiej przestępczości, oficjalnie nigdy nie zetknął się z którymś z gangów. W ciągu dnia na ulicach królowały nie narkotyki, ale piłka, gdzie rządzili tacy jak obecny zawodnik Atletico. To właśnie tam wypatrzył go jeden z trenerów szkółki piłkarskiej z Tiro.
Chłopak był małomówny i trochę zamknięty w sobie, od kiedy w wieku 10 lat stracił ojca (został zamordowany). Trenerzy ze szkółki wspominali, że od tego momentu stał się bardziej przebojowy, jakby był zły na cały świat i tak chciał odreagować rodzinną tragedię. Po przejściu do San Lorenzo dostał pseudonim "Cyklon", już wtedy zainteresował się nim Diego Simeone. Kiedy Diego Costa odszedł do Chelsea, nadarzyła się okazja, żeby kupić napastnika o innej charakterystyce. Atletico wyłożyło pieniądze, a Correa wkrótce miał podpisać 5-letnią umowę.
Wszystko szło dobrze do 28 maja 2014 roku. To miały być standardowe testy w nowym klubie, ale wykazały coś, w co nikt nie chciał uwierzyć. W sercu piłkarza wykryto nowotwór. Piłkarz poleciał na operację do Nowego Jorku, nikt nie wiedział, czy jeszcze kiedykolwiek zagra. Lekarze z USA specjalizowali się w mikrochirurgii, a tu precyzja była potrzebna. Przez tętnicę dostali się do komory serca i usunęli guz. Nowotwór był łagodny, prawdopodobnie rak nigdy nie wróci.
- Zawsze będę wdzięczny Atletico, że mnie nie zostawili. Inny klub pewnie odesłałby mnie z powrotem do domu i o mnie zapomniał, ale nie drużyna Diego Simeone. To oni zagwarantowali mi opiekę medyczną, opiekowali się mną od samego początku. Nigdy im tego nie zapomnę - powiedział Correa.
Zawodnik wrócił do Rosario, spędzał czas z rodziną, a w grudniu ubiegłego roku oficjalnie podpisał kontrakt z klubem z Madrytu. - Nie zastanawialiśmy się, co będzie, bo wierzyliśmy w niego cały czas. Nie grał pół roku w piłkę, ale to ciągle ten sam Correa - mówił Simeone.
Prawie odszedł za darmo
Zimą oficjalnie był gotowy do gry w Atletico, ale tylko trenował, o meczach nikt głośno nie mówił. Zagrał za to na mistrzostwach U-20 Ameryki Południowej. Jego popisy tylko utwierdziły działaczy Atletico, że kupili wielki talent. "Ruchy i instynkt Aguero, energia Teveza" - tak gazety zachwycały się młodym zawodnikiem. Argentyna zdobyła złoto, a Correa zdobył pięć goli. Kibicom madryckiego zespołu został oficjalnie zaprezentowany w lipcu tego roku.
- Nie porównujmy go do Sergio Aguero, on ma nieco inny charakter. Jest odważny i przebojowy, nie boi się żadnych gwiazd. Uwielbia grać na małej przestrzeni. Angel jest wyjątkowy - wychwalał piłkarza Diego Simeone.
Osvaldo Coloccini, dyrektor szkółki z San Lorenzo, mówił, że to zawodnik z wielką przyszłością. - Jest silny i zwinny, wie kiedy uderzyć, wie kiedy podać. Myśli na boisku - mówił. Gerardo Martino wystawił mu też piękną laurkę - powiedział, że to najlepszy zawodnik młodego pokolenia z Argentyny.
Kibice Atletico martwili się, że na Jackson Martinez klub wydał wydało 35 mln euro, jednak zawodnik na razie nie zawojował La Ligi. Teraz są spokojniejsi, bo mają nowego idola. Argentyńczyk znacznie lepiej odnajduje się w nowym zespole.
Co ciekawe, w 2012 roku Correa prawie odszedł za darmo do Banfiki. Nowy kontrakt już miał uzgodniony, ale San Lorenzo (występował tam od 12. roku życia) zaoferowało 17-latkowi zawodowy kontrakt i został w ojczyźnie. Zdobył mistrzostwo Argentyny i doszedł z klubem do półfinału Copa Libertadores.
W kadrze debiutował 7 września w meczu towarzyskim z Boliwią (zdobył ostatniego gola na 7:0). Znaleźć się w kadrze obok Messiego, Teveza, Lavezziego, Aguero już było wydarzeniem dla 20-latka, ale nie wydaje się, żeby oddał wywalczone miejsce.
Piłkarz mafii?
Jest jedna rzecz, która kładzie się cieniem na karierze Correi. W 2013 roku argentyńska prasa publikowała artykuły na temat mafii, która korzysta z popularności piłki nożnej do prania wielkich pieniędzy i to ona opłaca tak naprawdę karierę futbolowych talentów. Wśród wymienionych zawodników znalazło się nazwisko piłkarza Atletico.
Zdaniem gazety "La Nacion", w 2012 roku sąd anulował umowę Correi z agencją menedżerską, bo uznał, że stoi za nią jedna z grup mafijnych. Organizacja przestępcza miała zainwestować w piłkarza i przejąć zyski przy sprzedaży. Correa podpisał kontrakt z inną firmą, tylko że i w tym wypadku "La Nacion" sugerowało, że zmiana nie ma znaczenia, bo wszystko kontroluje kartel narkotykowy.
Może się więc okazać, że klub z Madrytu zapłacił co prawda większą cześć pieniędzy klubowi z San Lorenzo, ale część poszła na konto kartelu narkotykowego. Pisano o podziale 70 procent klub - 30 procent mafia. Zdaniem dziennikarzy w ten sposób nielegalnie do przestępców trafiają co roku dziesiątki milionów euro. Oficjalnie jednak nikt nie postawił takich zarzutów, a klub z Madrytu nigdy się do nich nie odniósł.
{"id":"","title":""}