Kamil Kołsut: Przypadek Kaki

Z niejaką zgrozą i rosnącym zgorszeniem śledzę kolejne medialne doniesienia tyczące się przyszłości Brazylijczyka Kaki. Dawno to już (wszak przeszło pół roku minęło od madryckiej odysei Cristiano Ronaldo), nie byliśmy świadkami tak ujmującej transferowej telenoweli. Gracz Milanu to kolejny wybitny kopacz, którego obrzydliwym pieniądzem przekabacić próbują włodarze Manchesteru City. Bogacze z Abu Dhabi Group w ciągu niespełna pięciu miesięcy wydali na transfery 120 milionów euro, a sprowadzenie gwiazdora z Kraju Kawy w ogólnym rozrachunku będzie ich kosztować najpewniej dwa razy tyle.

W tym artykule dowiesz się o:

Kaka niejednokrotnie deklarował, iż marzy o finalizacji przygody z piłką na San Siro i chce reprezentować ukochany Milan do końca kariery. O tym, jak dalekie od ziszczenia w wybitnej większości okazują się honorowe deklaracje piłkarzy, przekonywaliśmy się już niejednokrotnie. Przypadek Brazylijczyka razi mnie jednak szczególnie. Mediolańczycy dostaną za Kakę 108 milionów funtów (drugie tyle pochłoną pośrednicy i sam zawodnik w czasie swojej posługi na Wyspach), co w dobie finansowego kryzysu jawi się jako gwiazdka spadającą z włoskiego nieba. Spoglądając więc na sprawę z perspektywy mediolańskiego budżetu i kieszeni Brazylijczyka, w finalizacji transferu nie byłoby absolutnie nic nadzwyczajnego, a odpowiedź odmowna sugerowałaby chyba umysłową chorobę. Dzieciakowi jednak ciągle mało!

Zdaniem brytyjskich mediów, Kaka zgodził się na transakcję z jednym drobnym zastrzeżeniem - pierwotnie oferowane mu zarobki zostaną powiększone o 20%! I to tylko po to, aby zrekompensować Brazylijczykowi brak możliwości gry w Lidze Mistrzów. Pod płaszczem urażonej ambicji, będącej owocną konieczności gry w przeciętnym angielskim klubie, ukrywa się nienasycenie i żądza pieniądza. Nie pomylę się szczególnie głosząc, że za kasę zarobioną w przypadku pozostania na San Siro piłkarz spokojnie mógłby utrzymać nie tylko siebie wraz z rodziną do końca życia, ale także zapewnić godny być minimum trzem następne pokolenia. Oferta z Anglii możliwości te znacznie rozszerzyła, wspaniałomyślność Kaki i troska o potomków (wszak sam za żywota pieniędzy przejeść nie zdoła) sięgają jednak znacznie dalej, o czym świadczy owe kosmiczne 20%.

Za chciwość Brazylijczyka potępić należy. Z pewnością na jeszcze większą burę zasługują jednak bezczelni szejkowie. Ćwierć miliarda funtów za piłkarza? Świat oszalał. Głupotą byłoby wymienianie w tym miejscu wszystkich pożytecznych spraw, na które można by przeznaczyć ową kwotę - zagłębienia się w podobną wyliczankę prędzej czy później poddałoby bowiem w wątpliwość sens całego piłkarskiego biznesu. Suma tak gigantyczna zasługuje jednak na momentalny przestój i chwilę refleksji. Jak chory jest świat, jak upośledzona stała się rzeczywistość, w której tak kosmiczną sumę przeznacza się na pozyskanie i opłacenie cyrkowca, showmana, którego przecież jedynym faktycznym zadaniem bawienie tłumów? Poddaję pod rozwagę i kończę niniejszy wywód, w oczekiwaniu na potakiwania (rzadkie) bądź cięgi (częste, bolesna acz ciało hartujące).

Komentarze (0)