Mógł trafić do wojska, wylądował w Sandecji. Ciekawa historia Ukraińca

Witalij Berezowskyj został awaryjnie ściągnięty do Nowego Sącza. I-ligowy klub w obliczu kontuzji kapitana Dawida Szufryna potrzebował stopera. Trafiło na Ukraińca z przeszłością w Stomilu Olsztyn.

Krzysztof Niedzielan
Krzysztof Niedzielan

31-letniemu zawodnikowi w czerwcu skończył się kontrakt, który nie został przedłużony, choć środkowy obrońca był podstawowym graczem swojego ówczesnego zespołu. Od rozgrywek 2015/2016 zaczął obowiązywać przepis mówiący o tym, że podczas meczów I ligi na boisku w danej drużynie może występować tylko jeden gracz spoza Unii Europejskiej. W Stomilu został Irakli Meschia i doszedł Tsubasa Nishi, więc dla Berezowskiego miejsca zabrakło.

- Po sezonie nie miałem innych propozycji, więc pojechałem do ojczyzny na urlop. Przez 3 miesiące nie mogłem wyjechać z kraju, bo chcieli mnie zaprosić do armii. Trwała wojskowa mobilizacja i musiałem poczekać na jej zakończenie - powiedział portalowi WP SportoweFakty gracz Sandecji Nowy Sącz.

Ukraiński stoper we wrześniu wrócił do Polski i skorzystał z możliwości treningów ze Stomilem. Równocześnie zaczął szukać nowego klubu. Miał kilka propozycji i wybrał tę z południa Polski. - Oferta była konkretna i jej warunki mi pasowały, dlatego ją zaakceptowałem - wyjaśnił.

Sprawy potoczyły się bardzo szybko. Sandecja potrzebowała "na już" wzmocnienia na środku obrony po tym, jak do końca roku z gry wypadł Dawid Szufryn. W czwartek, 1 października biało-czarni zaproponowali Witalijowi Berezowskiemu dołączenie do swoich szeregów, kolejnego dnia stoper podpisał kontrakt, by w sobotę zadebiutować i zagrać 90 minut meczu z MKS-em Kluczbork. Akurat to spotkanie sądeczanie przegrali 1:2, ale w kolejnym bezbramkowo zremisowali z Pogonią Siedlce. Berezowskyj znów zagrał pełne 90 minut. - Liczę, że razem z chłopakami poprawimy grę w defensywie i będę w tym pomocny.

Spore nadzieje z ukraińskim graczem wiąże trener Sandecji. - Chciałbym, żeby to był strzał w dziesiątkę. Na pewno wyróżnia się profesjonalizmem. Przychodzi na trening pół godziny wcześniej i ćwiczy indywidualnie. Jest mu to zalecone i potrzebne. Każdą minutę spędzoną na treningu wykorzystuje do granic możliwości. Ma też cechy przywódcze i umiejętnie czyta grę. Myślę, że ściągnięcie tego chłopaka jest dla nas dużym plusem - podkreśla Robert Kasperczyk.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×