Lech charakterny, ale nadal zawodzący! Z trudem wyszarpany remis z Ruchem!

W debiucie Jana Urbana Lech z wielkim trudem uniknął porażki! Mistrz Polski wciąż prezentuje słabą dyspozycję i nie potrafił pokonać Ruchu, z którym w ostatnich latach szło mu znakomicie.

Kilkadziesiąt sekund wystarczyło piłkarzom Niebieskich, by wpędzić Kolejorza w prawdziwy koszmar, a zabójczy okazał się stały fragment. Z rzutu wolnego dośrodkował Patryk Lipski, a piłkę do siatki skierował Mariusz Stępiński. Zespół Waldemara Fornalika osiągnął to, co było dla niego najlepsze. Szybko otworzy wynik, wystraszył i tak już sponiewieranego psychicznie rywala i mógł spokojnie kontrolować boiskowe wydarzenia.

Kiedy w 25. minucie Niebiescy w niemal identycznych okolicznościach powiększyli prowadzenie (również uderzał Stępiński, któremu asystował z rzutu wolnego Lipski), wydawało się, że to już koniec marzeń poznaniaków o korzystnym rezultacie. Warto też zaznaczyć, że przy obu bramkach za krycie strzelca odpowiadał Paulus Arajuuri i za każdym dawał się w prosty sposób wyprzedzić.

Mistrz Polski znalazł się pod ścianą i niewiele wskazywało na to, że cokolwiek może mu wyjść. Z ataku pozycyjnego nie wynikało nic konkretnego, a pewny siebie Ruch niezmiernie rzadko popełniał błędy w tyłach. Ekipie Jana Urbana udało się jednak zaliczyć trafienie kontaktowe, choć padło ono nie w wyniku składnej akcji, a indywidualnego popisu Szymona Pawłowskiego. W 41. minucie doświadczony skrzydłowy znalazł się z piłką na boku pola karnego i zaskoczył Matusa Putnocky'ego cudownym technicznym uderzeniem z bardzo ostrego kąta.

Ten gol powinien dać Lechowi pozytywny impuls, ale w drugiej połowie nadal miał on ogromne problemy ze stwarzaniem sytuacji. Niebiescy grali już mniej odważnie, skupiali się przede wszystkim na właściwym zabezpieczeniu tyłów, mimo to bronili się dość spokojnie.

Serca kibiców Ruchu zadrżały dopiero w 69. minucie, gdy bardzo groźnie po podaniu Karola Linettego uderzył Dawid Kownacki. Putnocky wybił piłkę na korner, a po jego rozegraniu nadeszła kolejna fenomenalna szansa. Tym razem miał ją Marcin Kamiński, jednak koszmarnie spudłował z najbliższej odległości.

Wreszcie w 81. minucie gospodarze - choć z wielkim trudem - wepchnęli piłkę do siatki po raz drugi i uratowali remis. Wszystko zaczęło się od zablokowanego strzału Pawłowskiego sprzed pola karnego, futbolówkę przejął Darko Jevtić i po dryblingu próbował uderzać w ogromnym tłoku. On jednak - podobnie jak chwilę później Łukasz Trałka - został zablokowany, a drogę do siatki znalazł dopiero Kamiński.

Poznaniacy jeszcze próbowali wyszarpnąć komplet oczek, lecz zabrakło im na to czasu i atutów i ostatecznie musieli się zadowolić remisem. Punkt zdobyty w sobotę może ich nieco podbudować mentalnie, ale w tabeli nie daje nic. Kolejorz wciąż jest ostatni, a do bezpiecznej strefy traci już siedem oczek.

Ruch natomiast może się cieszyć, bo zapunktował w Poznaniu po raz pierwszy od sezonu 2008/2009, gdy również tam zremisował, tyle że 1:1.

Szymon Mierzyński z Poznania

Lech Poznań - Ruch Chorzów 2:2 (0:2)
0:1 - Mariusz Stępiński 1'
0:2 - Mariusz Stępiński 25'
1:2 - Szymon Pawłowski 41'
2:2 - Marcin Kamiński 81'

Składy:

Lech Poznań: Jasmin Burić - Kebba Ceesay (83' Dariusz Formella), Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Barry Douglas, Łukasz Trałka, Karol Linetty, Gergo Lovrencsics (46' Dawid Kownacki), Maciej Gajos (46' Darko Jevtić), Szymon Pawłowski, Kasper Hamalainen.

Ruch Chorzów: Matus Putnocky - Martin Konczkowski, Mateusz Cichocki, Michał Koj, Marek Zieńczuk, Łukasz Surma, Maciej Urbańczyk (71' Maciej Iwański), Kamil Mazek, Patryk Lipski, Tomasz Podgórski, Mariusz Stępiński.

Żółte kartki: Łukasz Trałka, Marcin Kamiński (Lech Poznań) oraz Marek Zieńczuk, Martin Konczkowski (Ruch Chorzów).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

[event_poll=52822]

Źródło artykułu: