W sobotę w Łęcznej Portugalczyk wyszedł w pierwszym składzie, ale swoim występem tak wkurzył Michała Probierza, że ten go zdjął z boiska po 33 minutach. Dla zawodnika to jak wymierzenie policzka.
- Chcieliśmy dać szansę Alvarinho, ale grał bardzo słabo. Popełniał bardzo dużo strat na początku. Brakuje nam jakości. Nie da się oszukać tego, że pozyskaliśmy zawodników, którzy walczyli o spadek albo grali w niższych ligach. Nie są w stanie zastąpić tych zawodników, którzy grali w pucharach – tłumaczył ten ruch trener Jagiellonii Białystok.
Alvarinho był wiosną jednym z liderów Zawiszy Bydgoszcz - klubu, który wygrywał mecz za meczem, ale ostatecznie spadł z ligi. On sam strzelił jednak osiem goli, był motorem napędowym bydgoskiego klubu. Jagiellonia zapłaciła za niego około 200 tysięcy euro, wydawało się, że Brazylijczyk jest idealnym następcą sprzedanego do Turcji Nikiego Dzalamidze. Nowy nabytek dostał numer "10".
Na razie jest jednak rozczarowaniem. Zagrał tylko w pięciu meczach, w żadnym przez 90 minut. Nie ma gola, nie ma asysty.