Miłosz Przybecki: Rekordy powspominamy kiedyś

Licznik meczów Pogoni Szczecin bez porażki wskazuje już 12 i coraz realniejsze jest, że zamknie rundę jako niepokonana. Miłosz Przybecki przekonuje, że rekordami zajmują się kibice, dziennikarze, statystycy, ale nie piłkarze.

Swój poprzedni mecz Pogoń Szczecin zremisowała bezbramkowo z KGHM Zagłębiem Lubin. Widowisko było zacięte, ale drużyny miały problem ze stwarzaniem realnego zagrożenia. Bramkarze musieli obronić tylko po dwa uderzenia. Pozostałe były niecelne. Opinie, co do jakości meczu były różne, natomiast wszyscy powtarzali, że remis był sprawiedliwym wynikiem.

- Punkt może okazać się przydatny w końcowym rozrachunku - zaznaczył Miłosz Przybecki. - Przed meczem przewidywaliśmy, ze to może być spotkanie, w którym będziemy mieć dwie, trzy konkretne sytuacje i trzeba będzie je wykończyć. Nic nie wpadło, tak samo jak w przypadku Zagłębia, które miało swoje szanse, więc remis można uznać za zasłużony.

Przybecki maczał palce w najlepszej akcji Pogoni przed przerwą. Ruszył dynamicznie prawym skrzydłem, urwał się obrońcom i dośrodkował perfekcyjnie do Adama Frączczaka. Portowcy prowadziliby, gdyby nie interwencja Konrada Forenca. Generalnie Przybecki pokazał zęba na tle byłego klubu i gdy schodził z boiska - żegnały go brawa.

- Dałem z siebie maksa. Pracowałem w defensywie, aby pomóc w zatrzymaniu skrzydeł Zagłębia. Stworzyłem też kilka sytuacji podbramkowych, także nie było źle. Zabrakło przede wszystkim dokładności. Co do sytuacji Adama Frączczaka, to wydaje mi się, że uderzenie było dobre, a mimo to bramkarz sobie poradził. Zabrakło po prostu szczęścia - opisywał Przybecki po najlepszym dotychczas występie w Pogoni.

Miedziowi mogli odpowiedzieć w doliczonym czasie i Pogoń musiał ratować Dawid Kudła po sytuacyjnym uderzeniu Arkadiusza Woźniaka. - Serce zabiło mi trochę mocniej. Dobrze, że nasz bramkarz stanął na wysokości zadania, bo nie byłoby czasu, żeby odrobić stratę. Wcześniej Zagłębie nie miało dużo szans na gola. Ta drużyna żyje z dośrodkowań do Piątka i Papadopulosa. Przeciwko nam zagrał tylko
"Papen" i nie dostał dużo piłek - przyznał pomocnik, który przed meczem pomagał trenerowi rozpracować Zagłębie.

Pogoni zostały trzy mecze, by przejść przez całą rundę bez porażki. Już ustanawia rekord, a blisko jest naprawdę nie lada osiągnięcie. - Uwierzcie, że nie rozmawiamy o tym, nie interesujemy się, nie ma w szatni w ogóle takiego tematu. Trener każe nam myśleć tylko o każdym, kolejnym spotkaniu. Rekordy będziemy wspominać za kilka lat.

Źródło artykułu: