Początki w słynnym klubie
Urodzony we Francji Pierre-Emerick Aubameyang w profesjonalnym futbolu pojawił się we Włoszech. Na początku 2007 roku, gdy miał zaledwie 16 lat, został zawodnikiem AC Milan i w drużynie młodzieżowej szybko zaczął strzelać mnóstwo goli. Łatwo było dostrzec ogromny potencjał Gabończyka, ale - jak często zdarza się w Italii - młodemu zawodnikowi trudno było się przebić do pierwszego zespołu. Po latach wspominał, że mógł tylko spoza linii bocznej podziwiać popisy swojego wzoru do naśladowania - Ricardo Kaki.
"Auba" musiał opuścić San Siro, by dalej się rozwijać. Przed sezonem 2008/2009 wypożyczono go do francuskiego II-ligowca - Dijon FCO. To było dla młodego piłkarza właściwe miejsce. Nie zdobywał wprawdzie bramek na pęczki (8 trafień w 34 występach), ale grał regularnie, był dostrzegany i w kolejnym sezonie mógł rywalizować już w Ligue 1. Milan tym razem wysłał go do Lille OSC.
Włochy, Francja, Hiszpania, a może Gabon?
Matka gwiazdy Borussii Dortmund pochodzi z Hiszpanii, ojciec z Gabonu. Pierre "Yaya" Aubameyang nie był wybitnym piłkarzem, ale dla reprezentacji Gabonu rozegrał aż 80 meczów. Sporą część kariery spędził we francuskim klubie Stade Lavallois, grał również w lidze włoskiej. - To on uczył mnie futbolu, nigdy nie zapomniałem o korzeniach - mówił "Auba", gdy odbierał nagrodę dla najlepszego afrykańskiego piłkarza Ligue 1.
Młodego i przebojowego zawodnika zapraszano do włoskiej "młodzieżówki", ale w lutym 2009 roku zadebiutował w drużynie narodowej Francji do lat 21. Kilka miesięcy później był już jednak reprezentantem Gabonu. - Długo się zastanawiałem, to był trudny wybór. Chciałbym być jak mój ojciec, a ponadto nawiązać do wielkich piłkarzy z Afryki takich jak Eto'o czy Drogba. Niczego nie żałuję, choć mogłem wybrać nawet grę w hiszpańskiej kadrze - tłumaczył. Do tej pory dla Panter rozegrał 45 meczów i strzelił 18 goli, w tym 4 w Pucharze Narodów Afryki.
Spidermanem był we Francji, w Niemczech został też Batmanem:
Niedoceniony w Milanie, gwiazda we Francji
Aubameyang kilka razy wracał do macierzystego klubu i nigdy nie dostał szansy w pierwszym zespole. Wypożyczano go jeszcze do Lille OSC, AS Monaco oraz AS Saint-Etienne. Ten ostatni klub w grudniu 2011 roku przekonał się do Gabończyka i złożył Rossonerim ofertę. Milan walczył jeszcze wtedy o najwyższe cele, miał w składzie wiele gwiazd i z 22-latkiem nie wiązano przyszłości. Odszedł do Zielonych za 1,8 mln euro. - Wiele się we Włoszech nauczyłem, ale nigdy nie dostałem szansy - wspominał.
Sezon 2011/2012 był dla Aubameyanga przełomowy. W trudnej dla napastników lidze francuskiej zdobył 16 goli i 11 razy asystował. W klasyfikacji strzelców ustąpił tylko trzem piłkarzom, w tym Olivierowi Giroud i Edenowi Hazardowi. W kolejnej edycji było jeszcze lepiej - 19 trafień, 13 asyst, 5. miejsce w Ligue 1 i triumf w Pucharze Ligi Francuskiej. Gabończyk imponował również wszechstronnością, bo z powodzeniem radził sobie również na prawym i lewym skrzydle. Zaczęto go zauważać także dzięki fantastycznemu przyśpieszeniu - jak podawały media, pokonuje 30 metrów szybciej niż sam Usain Bolt.
Niespełnione marzenia o Realu, "Spiderman" obiera kurs na Bundesligę
- Wymarzony klub? Najbardziej chciałbym kiedyś zagrać w Realu - przyznawał w 2013 roku Aubameyang, ale nie powędrował do Hiszpanii. Borussia Dortmund poszukiwała piłkarzy, którzy wypełnią lukę po Mario Goetze. Żółto-czarni sporo zarobili na sprzedaży wychowanka (37 mln euro) i pozwolili sobie na pozyskanie Henricha Mchitarjana za rekordowe 27,5 mln. Środków wystarczyło też do ściągnięcia Aubameyanga (za 13 mln), choć nie było jasne, czy będzie konkurował z Jakubem Błaszczykowskim na skrzydle, czy z Robertem Lewandowskim w ataku. - Jest elastyczny, może pełnić różne role na boisku - wyjaśniał Michael Zorc.
- Bardzo lubię Bundesligę, a styl Borussii leży mi szczególnie. Często oglądam mecze tej drużyny. Uważam, że moja charakterystyka idealnie pasuje do zespołu Kloppa. Wiem, że klub śledzi moje występy, więc zobaczymy, co wydarzy się na koniec sezonu - reklamował się przyszłemu pracodawcy. Tuż po transferze niemiecka prasa zwróciła uwagę przede wszystkim na... nietypową "cieszynkę" nowego nabytku BVB. "To Spiderman" - pisano, przypominając, że po zdobyciu bramki w meczu ze Stade Rennes Aubameyang założył na głowę maskę bohatera znanego z telewizyjnych ekranów.
Jeździec bez głowy czy realne wzmocnienie?
W debiucie w Bundeslidze "Auba" popisał się hat-trickiem (4:0 z FC Augsburg), ale nie poszedł za ciosem. Grał regularnie jako skrzydłowy, choć nie zawsze w podstawowym składzie. Podobnie jak we Francji, wyróżniał się szybkością i przebojowością, ale równocześnie marnował sporo okazji, podejmując błędne decyzje przy wykańczaniu akcji ofensywnych. Zaczęto sugerować, że jest "jeźdźcem bez głowy", a przy tym nie pomaga drużynie w grze obronnej i nie realizuje założeń taktycznych.
Słowa Juergena Kloppa tylko potwierdzały wątpliwości, czy Aubameyanga stać na występy na najwyższym poziomie. - Jeśli chodzi o stwarzanie zagrożenia pod bramką rywali i wykańczanie akcji, jest znakomity. Trzeba jednak przyznać, że nasza gra to dla niego ogromna zmiana w porównaniu z tym, co miał w Saint-Etienne. Dla osiągnięcia swoich celów potrzebujemy również stabilności w defensywie i z tego powodu Pierre-Emerick nie zawsze gra w podstawowym składzie - wyjaśniał ówczesny trener Borussii.
Strzela nie tylko często, ale też efektownie:
Lewandowski odchodzi, nowi rywale ustępują miejsca
Na transfer Lewandowskiego do Bayernu Borussia zareagowała pozyskaniem Ciro Immobile i Adriana Ramosa. Do Aubameyanga w roli klasowego snajpera wciąż nie miano pełnego zaufania. Szybko okazało się jednak, że najlepiej w ataku radzi sobie właśnie Gabończyk, a nie Włoch czy Kolumbijczyk. W drugiej połowie sezonu 2014/2015 "Auba" był już bezapelacyjnym numerem 1 na "szpicy" i jednym z nielicznych jasnych punktów przeżywającej kryzys Borussii.
Przez całe rozgrywki wychowanek Milanu strzelił dla klubu z Dortmundu aż 25 goli. Sprawił, że na Signal-Iduna Park nie wspominano z utęsknieniem czasów "Lewego", choć niewątpliwie na odejściu Polaka Borussia sporo straciła. Kiedy po sezonie Immobile żegnał się z BVB, nie szukano dla niego następcy, mając już pewność, że Aubameyang to napastnik z prawdziwego zdarzenia.
Eksplozja formy i rekordowa seria w Bundeslidze
Czy snajper Borussii jest już gwiazdą światowego formatu? Jeśli nie, to wszystko wskazuje na to, że wkrótce nią zostanie. Odkąd Thomas Tuchel prowadzi żółto-czarnych na Aubameyanga nie ma mocnych. 17 goli w 16 występach w sezonie mówi samo za siebie, a przy nieco lepszej skuteczności, która wciąż nie jest najsilniejszym punktem 26-latka, dorobek byłby jeszcze bardziej imponujący.
Aubameyang już przeszedł do historii ligi niemieckiej. Zdobywając bramki w każdym z 10 kolejnych meczów ligowych Borussii, wyrównał rekord wszech czasów Bundesligi. Czy jest zatem napastnikiem kompletnym? Statystyki indywidualne za tym przemawiają, podobnie jak styl gry. "Auba" nie jest typem piłkarza oczekującym na piłkę w polu karnym. Cofa się do linii pomocy, napędza akcje na skrzydłach, świetnie wypatruje lepiej ustawionych partnerów. Mówiąc krótko - sprawia, że Borussia ma mnóstwo dogodnych okazji bramkowych.
- W obecnej formie jest po prostu nie do zastąpienia. Przyćmiewa wszystko i wszystkich - zachwyca się podopiecznym Tuchel.
Gwiazda na boisku, a nie poza nim. Wyścig z Lewandowskim i wielki transfer?
Mimo fenomenalnej dyspozycji Robert Lewandowski nie może być pewny tytułu króla strzelców. Aubameyang depcze mu po piętach, zwracając uwagę całej piłkarskiej Europy umiejętnościami piłkarskimi i ogromnym potencjałem, a nie maską Spidermana, Batmana albo nową fryzurą czy samochodem. Wbrew początkowym obawom, nie sprawie problemów wychowawczych. Nie można też zarzucić mu egoizmu na boisku.
Jak długo najlepszy piłkarz klubu z Dortmundu będzie grał w Bundeslidze? Hans-Joachim Watzke i Michael Zorc zrobią wszystko, by jak najdłużej zatrzymać u siebie "Aubę", ale przy ofertach opiewających na 40-50 mln euro i gwarantujących piłkarzowi lukratywny kontrakt mogą nie mieć argumentów. Niedawno działacze VfL Wolfsburg zdradzili, że niemoralnym byłoby nieprzyjęcie potężnej propozycji Manchesteru City za Kevina De Bruyne. Sam zainteresowany marzy o Realu, ale czy odmówiłby FC Barcelona, Paris Saint-Germain albo Arsenalowi? Jeśli wierzyć doniesieniom, te kluby już zagięły na niego parol.
Duda: nie interesuje mnie opinia mediów
{"id":"","title":""}