Oto Legia do Poznania. Był kiedyś taki klub

Jacek Hałasik, dziennikarz radiowy, poznaniak z krwi i kości: - Tak, może pan napisać. Chodziłem na Legię. Legię Poznań!

Bo stolica Wielkopolski, choć trudno w to uwierzyć, też miała Legię i nawet mocno jej kibicowała.

31.03.1935 roku. Poznań, stadion na Dębcu. Mecz na szczycie i taki rezultat. Może nawet nie sam wynik, ale jego rozmiary. A było tak (relacjonuje "Dziennik Poznański", pisownia oryginalna):

"Do przerwy bramki zdobyli Mikołajewski i Walczak II (główką). Po przerwie serję dalszych bramek rozpoczął Skowroński (lewy łącznik), strzelając w 26 min. trzecią bramkę. Mikołajewski zdobył czwartą bramkę w 32 min., Skowroński w 33 min. i ten sam gracz w 39 min. ustanowił wynik dnia. (…) Mimo ciężkiego boiska, na którem Legja grała po raz pierwszy, drużyna mistrza okręgu zaprezentowała się doskonale, a w drugiej połowie miała wprost przygniatającą przewagę. (…)

Jako całość Legja była o klasę lepszą od KPW, w którem wyróżnił się jedynie szybki Preja na lewem skrzydle. Sędziował energicznie p. Rosala. Publiczności do 1000 osób. Dzięki temu zwycięstwu Legja wysunęła się na drugie miejsce w tabeli (z czwartego), mając tylko jeden punkt mniej od KPW”.

To był mecz lidera A-klasy, Klubu Sportowego Kolejowego Przysposobienia Obronnego. To dzisiejszy Lech. Rywalem była Legia Poznań, wielokrotny mistrz okręgu, drużyna przez wielu poznaniaków uwielbiana. Wynik 6:0 na terenie rywala, pierwszej drużyny w tabeli, był manifestacją jej siły.

Dominowali, lecz nie zdołali awansować

Rok 1922, odbudowuje się niepodległa Polska, reaktywuje się polski sport. Jak grzyby po deszczu powstają kluby, towarzystwa, stowarzyszenia sportowe. W Poznaniu od 10 lat jest już co prawda Warta, teraz jednak zakładane są kolejne drużyny. Grupa miejskich urzędników powołuje do życia Legię. Nazwa oryginalna nie była. W tamtych sanacyjnych czasach Józefa Piłsudskiego i związanego z nim kultu świat sportu między innymi poprzez nazewnictwo drużyn chciał okazać mu szacunek i przywiązanie. Legia była w Warszawie, Krakowie, Przemyślu, czy we Lwowie. Teraz ruszyła na podbój Poznania i Polski.

I w lokalnych rozgrywkach szło jej doskonale. Dosyć szybko, bo zaledwie po czterech latach, przebiła się do A-klasy (rozgrywki wojewódzkie). Ich zwycięzcy walczyli o prawo awansu do 1. ligi, czyli najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce, takiej ówczesnej ekstraklasy. Legia A-klasę wygrywała dziesięciokrotnie! Awanse do elity? Zero.

- Potrafili przegrać ostatni, decydujący mecz u siebie. Dla wielu kibiców wydawało się to dziwne. Posądzano nawet Wartę Poznań, że nastawia sędziów, aby ci gwizdali przeciwko Legii. Dlaczego? Bo by odebrała im kibiców – opowiada nam Jacek Hałasik, dzisiaj dziennikarz Radia Merkury.

Zaznacza jednak, żeby nie brać tych rewelacji za pewnik. – Tak mi opowiadali starzy poznaniacy. To takie, jak to nazywam, "rozmowy tramwajowe". Choć kiedyś na jednym z towarzyskich spotkań pozwoliłem sobie na żart. Mówię więc do świętej pamięci byłych piłkarzy Warty: Nie nawijajcie mi tu makaronu na uszy. Wam wcale nie zależało, żeby Legia weszła. Delikatnie to powiedziałem – zaznacza. – To się na mnie obrazili. Powiedzieli, że myśleli, że ja porządny facet jestem – wspomina.

Warta w okresie międzywojennym była najsilniejszą poznańska drużyną, regularnie bijącą się o zwycięstwo w 1. Lidze. Grała więc poziom wyżej. Legia jednak cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, na jej mecze potrafiło przyjść nawet 10 tysięcy ludzi. – Chodzili na nią ludzie, liczono, że w końcu awansuje – dodaje Hałasik.

Najłatwiej było w 1939 roku, bo na osiem zespołów wchodziły trzy. Wybuchła jednak wojna.

Legia vs. Lech

Lech powstał w tym samym roku co Legia (1922 r.). Początkowo był Lutnią Dębiec, potem zrobił się z niego KPW. – Był najsłabszy z tej trójki. Próbował się przebić, ale nie był w stanie – mówi Hałasik .

Na piętnaście meczów z Legią Lech wygrał tylko trzy. Jak przegrywał, to boleśnie: 0:6, 1:5, 0:4.

Drużynę stanowili pracownicy Urzędu Miejskiego. Dostępne źródła wskazują trzech piłkarzy, jako tych czołowych. Roman Mazgaj to napastnik, który potem grał w 1. Lidze w Warszawiance. Michał Dusik grał potem w KPW, z Wartą zdobył mistrzostwo. Był też Antoni Skowroński, który stał się potem jednym z najbardziej zasłużonych pracowników Lecha Poznań. Klub go zresztą docenił, umieszczając w gronie 90 najwybitniejszych postaci klubu. Jego sylwetkę przedstawiono wówczas tak:

"Wychowanek TS Liga Poznań – Dębiec. Uczestnik konspiracyjnych rozgrywek w okresie okupacji. Kapitan drużyny w zespole Franciszka Bródki. Przez 7 lat piłkarz Kolejorza, potem trener. Wybitny działacz od funkcji kierownika zespołu po szefa całej sekcji. Bardzo lubiany, dla wielu po prostu pan Tolek."

Upadek i odrodzenie

Komuna, która nastała po drugiej wojnie światowej, Legię wytępiła. Nie był to klub resortowy, na dodatek nigdy nie krył się ze swoimi piłsudczykowskimi poglądami. W 1949 roku odgórnym nakazem władz klub wraz z pięcioma innymi stał się Związkowym Klubem Sportowym Ogniwo. Śmierć Stalina, polityczna odwilż połowy lat 50. sprawiła, że Legia na krótko wróciła jeszcze do gry. To były lata 1955 -1956, Legia grała w IV lidze (potem powstał z niej Energetyk).

Jacek Hałasik: - Miałem 12 lat, chodziłem na tę Legię! Poznań miał bowiem Legię. Jak to opowiadam młodym ludziom, to mówią, że kłamię.

Jacek Stańczyk

Kowalczyk: Mówiono że zamienię paszport na norweski. To głupota!

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: