Był nadzieją Lechii Gdańsk, odżył w Pogoni Siedlce. Adam Duda rewelacją I ligi

Adam Duda jest wychowankiem Lechii. Pewnego dnia w Gdańsku z niego zrezygnowano. On się nie poddał. Po średnio udanych sezonach w Chojniczance i Widzewie, odżył w Pogoni Siedlce i aktualnie zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji strzelców I ligi.

Lechia została w sercu

Adam Duda urodził się 29 kwietnia 1991 roku. Wychował się w Gdańsku i naturalne było to, że zapisał się do szkółki Lechii Gdańsk. Przez długi czas przebijał się do pierwszego składu. Strzelał hurtowo bramki w trzecioligowych rezerwach i w Młodej Ekstraklasie. W końcu napastnik zadebiutował w pierwszej drużynie w sezonie 2011/12.

Duda w Lechii Gdańsk grał do rundy jesiennej sezonu 2013/14. - Te czasy wspominam dosyć udanie. Lechia to mój klub, w Gdańsku się urodziłem i tam mam rodzinę. Nie było łatwo dostać się do pierwszego zespołu, ale jak już zadebiutowałem to zapowiadało się obiecująco. Najlepsza chyba była runda wiosenna sezonu 2012/13, kiedy to bramkę strzelałem co 95 minut i na koniec rundy było ich pięć. Potem przyszedł trener Probierz i się trochę posypało. Mając obecne doświadczenie na pewno do paru spraw podchodziłbym inaczej. Moja świadomość w tej chwili jest dosyć duża i na pewno może jeszcze bardziej zwrócił bym uwagę na kwestię żywienia, regeneracji czy treningu indywidualnego chociaż z podejściem do tych tematów nigdy nie miałem problemu. Na pewno zupełnie inaczej patrzę już na krytykę i potrafię wyciągać wnioski z błędów - powiedział Duda w rozmowie z WP SportoweFakty.

Aktualnie w Lechii nie grają w Ekstraklasie wychowankowie. Przed laty wydawało się, że taka sytuacja nie jest możliwa. - Szczerze mówiąc jest to przykre, szczególnie dla ludzi którzy mają ten klub w sercu, a w złych chwilach wręcz dźwigali Lechię na swoich barkach - mówię tutaj o kibicach. Lechia ma bardzo duże możliwości, jeżeli chodzi o rozwój młodzieży. Są akademie i projekt "Biało-zielona przyszłość z Lotosem" - zauważył Duda.

- Każdy kto kibicuje Lechii chciałby oglądać dobre widowisko i najlepiej, żeby Lechia jak najczęściej kończyła te pojedynki zwycięsko. Myślę jednak, że podwójną radość i satysfakcję mogłaby sprawić gra ludzi z regionu, którzy utożsamiają się z klubem. Dla wychowanka nie ma większej mobilizacji, niż biało-zielona chorągiewka na piersi. Myślę że taki zawodnik pod kątem zaangażowania może dać dużo więcej i czasami braki techniczne nadrobić podejściem. Szkoda, że w tej chwili w personalnie bardzo dobrym zespole jest niewielu ludzi, którzy mają ten klub w sercu - ocenił wychowanek biało-zielonych.

Podczas, gdy Duda grał w Lechii, w internecie pojawiało się wiele negatywnych opinii na jego temat. On nie odczuł tego jednak na ulicy. - Być może rzeczywiście tak było, chociaż moje odczucia są zupełnie inne. Lechia ma fantastycznych kibiców i wiadomo że w tak dużym mieście chcieliby mieć dobrą drużynę, która najlepiej wygrywałaby co tydzień. To zrozumiałe, lecz jeżeli chodzi o kibiców to nie pamiętam, żebym od kogoś usłyszał złe słowo. Nie mówię tutaj o żadnych internetowych hejterach bo tacy są wszędzie i najłatwiej anonimowo kogoś obrazić na jakimś forum. Myślę że wypisują to ludzie z kompleksami ale nie o to chodzi. W rozmowach z kibicami czy to po meczu czy po treningu lub przypadkowo spotkanych na mieście zawsze mogłem usłyszeć słowa wsparcia i mobilizacji - wspomniał Adam Duda.

- Wiedzieliśmy że wszyscy jedziemy na tym samym wózku, chcemy dla klubu jak najlepiej i wiele byśmy dla niego oddali. Olbrzymie wymagania zaczęły się u trenera Probierza, który każdego dnia zwracał mi na coś uwagę. Taki miał styl, a ja niestety jeszcze wtedy nie umiałem sobie z tym poradzić. Rzeczywiście problem był w głowie i szkoda, że w tamtym czasie nie miałem dzisiejszej świadomości. W tamtym czasie szansę dostawałem rzadko, więc kiedy była okazja to presja była duża. Wymagania głównie brały się ze strony mediów i pierwszego trenera, więc o chłodnej głowie podczas treningów czy meczów nie było mowy. Szkoda że tak się stało, ale się nie załamuję bo jeszcze dużo przede mną i mogę jeszcze wiele osiągnąć - ocenił gdańszczanin.

Trudne początki po Lechii

Jesień sezonu 2013/14, to ostatnia runda Adama Dudy w Lechii Gdańsk. Wówczas zagrał w czterech meczach pierwszego zespołu, w których nie zdobył bramki. Dużo lepiej spisywał się w trzecioligowych rezerwach. W jedenastu spotkaniach strzelił aż dziewięć bramek. Zimą zdecydował się na wypożyczenie do Chojniczanki Chojnice, gdzie strzelił dwa gole w I lidze.

Dlaczego nie było tych bramek więcej? - Do Chojniczanki trafiłem na zasadzie wypożyczenia do końca rundy. Był tam dobry zespół. Zaczęliśmy grać na trzech napastników, ale nie wychodziło, więc Trener Pawlak zmienił taktykę na jednego napastnika. Rywalizowałem o miejsce z Tomkiem Mikołajczakiem i Andrzejem Rybskim. Nie wyglądałem najgorzej, więc trener znalazł mi pozycję na prawej pomocy. Nie byłem już tak często w polu karnym i rundę zakończyłem z dwoma bramkami i asystą - wspomina napastnik.

Później Duda przeniósł się do Widzewa Łódź. Sezon 2014/15 był kompletnie nieudany dla łodzian. - Jeżeli chodzi o Widzew, to wszystko wydawało się w porządku. Byłem świadomy że klub ma problemy ale liczyłem, że chce je jak najszybciej rozwiązać i że na tak wielkim klubie zależy sporej grupie ludzi. Okazało się inaczej. Już nie byłem wychowankiem, tylko zawodnikiem z zewnątrz, który miał pomoc w odbudowaniu klubu. Wymagania były z wielu stron - dziennikarzy, kibiców, trenerów i zarządu. Warunki do pracy były kiepskie. a atmosfera wokół klubu fatalna. Kibice byli pokłóceni z zarządem w dodatku te niekończące się problemy finansowe. Nie chciałbym do tego wracać, bo jest wiele złych wspomnień - stwierdził Adam Duda.

Rodowity gdańszczanin w barwach łódzkiego klubu jedynego swojego gola strzelił Arce w Gdyni. - Pamiętam o tym, że dzięki grze w Widzewie mogłem strzelić bramkę Arce, która dała sporo radości. Oczywiście momenty zwątpienia przyszły, ale trochę później. Ratować miał to wszystko trener Stawowy, który po pierwszym treningu na boisku powiedział mi, że nie pasuje do jego koncepcji. Chciałem zmienić klub, ale prezes Cacek chciał bardzo żebym został i spróbował przekonać do siebie trenera. To się nie udało i praktycznie zostałem poza drużyną na pół roku. Myśli były różne, ale na pewno bardzo pomogła mi moja narzeczona, której bardzo dziękuje, wsparcie było też ze strony rodziny, przyjaciół czy menadżera. Fajną pracę wykonałem z Michałem Adamczewskim i na pewno mam ogromny szacunek do Pawła Drużka, który mentalnie wzniósł mnie na wysoki poziom - dodał.
[nextpage]Siedleckie odrodzenie

Po trzech rundach, które nie owocowały w bramki Adam Duda pozostał w I lidze. Zainteresowała się nim Pogoń Siedlce. Czy traktował to jako ostatnia szansa na zaistnienie w piłce? - Takie opinie gdzieś słyszałem, ale tylko ze strony mediów. Ja ani przez chwilę tak nie pomyślałem. Rzeczywiście mało kto z klubów pierwszoligowych chciał, żebym przyjechał na testy i się pokazał. Na szczęście taka chęć była w Pogoni. Miałem świadomość że wielu ludzi już mnie skreśliło i że nie wróżą mi już przyszłości. Ja jednak wierzyłem w swoją wartość która jest. To nie przypadek, że spędziłem prawie trzy lata w seniorskiej drużynie Ekstraklasy. Strzelałem bramki i grałem na równym poziomie z dobrymi piłkarzami. Niestety na sukces składa się wiele elementów. W Pogoni jest trener Sasal, który jest dobrym fachowcem i trener Tarachulski, który wierzy w nasze umiejętności i poświęca nam wiele czasu na trening indywidualny. Atmosfera wokół klubu jest w porządku i finanse też są na czas. Przede wszystkim jest bardzo dobra drużyna z fajnymi ludźmi, bez których bramek i punktów by nie było. Cieszę się że tutaj trafiłem - podkreślił.

Aktualnie z siedmioma bramkami na koncie wychowanek Lechii plasuje się na trzecim miejscu w klasyfikacji strzelców I ligi. - Czuję się z tym dobrze. Na pewno na moje bramki i sukces pracuję cała drużyna, więc wyróżnienie należy się wszystkim zawodnikom. Ciężko mi powiedzieć co się zmieniło w grze, bo o tym mogą powiedzieć więcej trenerzy i ludzie, którzy mnie już trochę znają. Na pewno zmieniła się świadomość, która jest dużo większa. Do paru spraw podchodzę inaczej. Wydaję mi się, że jeżeli się ciężko pracuje i ma się poukładane w głowie, to można osiągnąć bardzo wiele - stwierdził Adam Duda.

W ostatnim czasie zawodnik Pogoni Siedlce spisuje się szczególnie dobrze. W ostatnich dwóch meczach strzelił trzy gole na cztery całej drużyny i jego zespół wygrał dwa mecze. - Rzeczywiście tak było, ale nie patrzyłbym tylko na to kto strzela, bo na zwycięstwo pracuje cała drużyna. Mamy dobry zespół i chcemy w każdym meczu grać o trzy punkty. Pierwsza liga jak co roku jest bardzo wyrównana i tutaj każdy może wygrać z każdym. Jesteśmy cały czas czujni i co tydzień chcielibyśmy lądować o miejsce wyżej. Wielu "ekspertów" wskazywało nas do spadku ale już nie raz pokazaliśmy że ci co tak mówili popełnili błąd. Jestem napastnikiem i wiadomo, że to ja powinienem odgrywać rolę egzekutora. Póki co tak wychodzi i się bardzo z tego cieszę, ale dla mnie najważniejsze żeby pomagać drużynie. Jak na razie nie podniecam się zbytnio indywidualną klasyfikacją, chociaż na pewno będę pracował żeby wynik był jak najlepszy, a jakby się okazało że bramek na koniec sezonu mam najwięcej, będę bardzo się z tego cieszył - powiedział.

Siedlczanie aktualnie grają w Pruszkowie. Czy jest to problem dla zawodników Pogoni? - Teraz ciężko to ocenić. Pierwsze mecze w Pruszkowie nie były dla nas przyjemne ale myślę, że już się przyzwyczailiśmy i czujemy się dobrze. W tej lidze trzeba punktować wszędzie, nie ważne gdzie się gra. Wiem że przetargi na oświetlenie już się skończyły i roboty ruszają pełną parą. Cieszę się że na wiosnę będziemy grali w Siedlcach, bo obiekt jest ładny i nowoczesny. Jak już wspomniałem wszędzie trzeba punktować i mam nadzieję że po sezonie i Pruszków i Siedlce okażą się dla nas szczęśliwe - wyraził nadzieję Duda.

Zawodnicy z czołówki strzelców I ligi często są wyłapywani przez kluby Ekstraklasy. Zapowiada się więc powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej? - Póki co skupiam się na Pogoni Siedlce, bo tak naprawdę nie skończyła się jeszcze runda jesienna i jeszcze kawał roboty przed nami do wykonania. Na plany i myśli będę miał jeszcze czas. Myślę, że poprzeczkę trzeba sobie stawiać wysoko i nie ukrywam że bardzo chciałbym do Ekstraklasy wrócić. Grałem już w Ekstraklasie i wychodziło mi to dobrze. Bardzo ciężko pracuję żeby ponownie tam zagrać, ale w tej chwili najważniejsza jest dla mnie dobra gra w Pogoni - zakończył.

Źródło artykułu: