W tym sezonie Marko Marić obronił wiele bardzo ważnych piłek. - Absolutnie nie czuję się żadnym liderem, czy wybitnym graczem. Ważni są wszyscy zawodnicy Lechii od bramkarza poprzez środkowych obrońców, bocznych obrońców, pomocników, po napastników. Dla mnie najważniejsze jest wykonywanie swojej pracy, czyli łapanie piłki, która leci w stronę bramki. Cieszę się z tego, że to mi wychodzi tak, jak do tej pory i liczę na to, że nasze wspólne wysiłki pomogą w uzyskaniu celu w sobotę - powiedział chorwacki bramkarz Lechii Gdańsk.
W meczu Pucharu Polski w Warszawie, bramkarz biało-zielonych zagrał najgorszy mecz w sezonie i wpuścił cztery bramki. - Absolutnie nie traktuję tego meczu w kategoriach rewanżu. Nie chcę wywierać na sobie dodatkowej presji przed meczem z Legią. Chcę wykonać swoją prace dobrze i złapać to, co będzie leciało w stronę bramki. Błędy zdarzają się każdemu - zauważył Marić.
Od początku sezonu Chorwat jest podstawowym zawodnikiem swojego zespołu. Jak wygląda walka o miejsce w składzie na jego pozycji? - Nie jest tak, że mam patent na bycie numerem jeden w bramce. Jak zagram słabo, to wiem że mam za swoimi plecami dwóch gości, którzy tylko czekają na to by wejść do bramki. Z Łukaszem Budziłkiem i Mateuszem Bąkiem stanowimy fajną trójkę. Każdy każdego wspiera i oni popychają mnie do tego, by bronić dobrze. Moja postawa dopinguje ich do pracy. Cieszę się czasem, który mam na boisku i chcę to wykorzystać - zauważył.
Mimo, że Marić ma zaledwie 19 lat, emanuje spokojem na boisku. - Po prostu z natury taki jestem. Niczego się nie boję i staram się bawić tym, co robię. To wynika z mojej natury. Staram się być wyluzowany - dodał Marko Marić.
Sobotni mecz z Legią Warszawa będzie miał jednak ogromny ciężar gatunkowy. - Oczywiście bardzo liczymy na to, że wygramy w tym meczu. To będzie zależało tylko i wyłącznie od nas, czy będziemy potrafili zdobyć trzy punkty w starciu z Legią Warszawa - podsumował Chorwat.