Na początku listopada 2014 roku Sandecja Nowy Sącz ogłosiła zakontraktowanie ofensywnego zawodnika, który przez sześć lat uczył się piłki nożnej w legendarnej szkółce "La Masia", należącej do wielkiej FC Barcelona. Co ważne nie był to jeden z wielu szeregowych graczy tej akademii, ale wyróżniająca się postać typowaną na ogromną gwiazdę światowej piłki nożnej.
Był rok 2009, kiedy na łamach Gazety Wyborczej ukazał się artykuł pod tytułem "Cudowne dzieci Barcelony", a w nim jedną z głównych postaci był 16-letni wtedy Armand Ella Ken. Koordynator grup młodzieżowych "Dumy Katalonii" wychwalał w wywiadzie swojego podopiecznego. - To lewoskrzydłowy. Będzie lepszy niż Thierry Henry. To mój prywatny typ na przyszłego najlepszego piłkarza świata - mówił wtedy Albert Capellas. Jego słowa nabrały jeszcze większego wymiaru w 2011 roku, kiedy Kameruńczyk wraz z reprezentacyjnymi kolegami wywalczył wicemistrzostwo Afryki w kategorii wiekowej U-20, samemu mając 18 lat!
Pięknie rozwijającą się karierę piłkarską brutalnie przerwała kontuzja kolana, następnie była długa rehabilitacja oraz konieczność szukania swojego miejsca poza Barceloną. Przygoda na Ukrainie w zespole Karpaty Lwów nie była udana, gdyż Armand Ella Ken niewiele czasu spędzał na boisku w pierwszej drużynie. Wypożyczenie do węgierskiego Kaposvari Rakoczi FC również nie okazało się przełomem na drodze do wielkiej piłki. Zbawiennym krokiem w tył miał być angaż w Nowym Sączu i początkowo wszystko wskazywało na to, że był to genialny ruch zarówno dla zawodnika, jak i klubu.
Przyzwoity debiut w przegranym meczu ze Stomilem Olsztyn, a następnie pokaz ogromnego talentu w spotkaniu przeciw GKS Tychy, w którym nowy nabytek Sandecji zdobył 2 gole. Tydzień później kolejne trafienie i asysta w zwycięskim spotkaniu przeciw Arce Gdynia, po czym nowosądeccy kibice mieli nowego idola. Następny mecz Armand Ella Ken opuścił z powodu urazu, dwa tygodnie później znów absencja trwająca nieco dłużej. Finalnie w swoim 8. występie w Biało-Czarnych barwach młody Kameruńczyk zerwał więzadła krzyżowe. Operacja, rehabilitacja i tak minęło aż pół roku. Powrócił do gry przed kilkoma dniami, zaliczając 45. minutowy występ w IV-ligowych rezerwach swojego klubu. Wiele wskazuje również na to, że znajdzie się w kadrze meczowej na najbliższe spotkanie z Wigry Suwałki. Czy wreszcie nadszedł moment na rozbłyśnięcie sądeckiej gwiazdy? Kibice od bardzo dawna na to czekają.