Piłkarze Lecha nie mieli wspólnego języka z Maciejem Skorżą? Na jaw wyszło kilka faktów

Po odejściu Macieja Skorży część piłkarzy Lecha w dość zawoalowany, ale sugestywny sposób daje do zrozumienia, że nie wszystkie metody poprzedniego szkoleniowca spotykały się z ich aprobatą.

O co dokładnie chodzi? Tamas Kadar otwarcie przyznał, że problemy na początku sezonu mogły wynikać z małej rotacji w składzie. - Wtedy graliśmy trzynastoma lub czternastoma zawodnikami. To nie wpływało pozytywnie na atmosferę, czuliśmy też zmęczenie.

Ten punkt widzenia zdaje się podzielać Jan Urban, który na przestrzeni poszczególnych spotkań dokonuje bardzo wielu roszad. Udaje mu się przy tym uniknąć kiepskich wyników, a drużyna prezentuje wyraźną zwyżkę formy.

- Każdy może to oceniać po swojemu, ale wyniki mówią, że tak jest lepiej. Czujemy się zresztą dobrze. Nikt nikomu nie zazdrości, bo każdy dostał swoją szansę - dodał Węgier.

Kadar nie chciał mówić pewnych rzeczach wprost, ale wiadomo, że gdy w trakcie sierpniowego meczu z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza (1:3) opryskliwie zareagował na uwagę trenera bramkarzy Andrzeja Krzyształowicza, spotkała go kara finansowa. - Teraz nie chciałbym tego komentować. Poprzedniego sztabu już nie ma i byłoby to nieeleganckie. Gdyby trener siedział obok mnie, wówczas mógłbym się na ten temat wypowiedzieć - zaznaczył.

W kuluarach dało się też usłyszeć, że lechici zostali jakiś czas temu ukarani... za zbyt głośne słuchanie muzyki.

Źródło artykułu: