Liga Europy: FC Basel ucieka w grupie Lecha, historyczna wygrana w Lizbonie

Mistrz Szwajcarii wygrał pierwszy raz na terenie Portugalii. W pojedynku z Belenenses Lizbona miał wyraźną przewagę, którą udokumentował wynikiem 2:0. FC Basel jest o krok od awansu z grupy.

W tym artykule dowiesz się o:

FC Basel miał przeciętne statystyki z klubami z Portugalii. Dwa mecze wygrał, cztery zremisował, a siedem przegrał. Dodatkowo pogorszył je sobie dwa tygodnie temu, kiedy niespodziewanie poległ na własnym stadionie z Belenenses Lizbona. Wynik ten dodał pikanterii walce o awans w grupie Lecha Poznań. W rewanżu FC Basel zagrał konsekwentnie i pozwolił rywalom na nic. Odniósł pierwsze w historii zwycięstwo na terenie Portugalii.

Pojedynek w Lizbonie był innym meczem niż ten w Bazylei. Nie było szybkich ataków i wielu sytuacji podbramkowych. Na myśl nasuwało się porównanie do piłkarskich szachów, ale skoro szachy to gra szlachetna, na boisku zagościły bardziej warcaby. Ciut lepiej prezentowali się goście, którzy w 9. minucie byli o włos od gola. Breel Donald Embolo wymienił podania z Birkirem Bjarnasonem i dziobnął piłkę obok Ventury w słupek.

Embolo był pierwszoplanową postacią. Następne szanse na gola wypracował Marcowi Janko. Napastnik główkował z jego wrzutki w 29. minucie i gdyby zrobił to bardziej soczyście, to Ventura miałby problem z interwencją. FC Basel udokumentowało przewagę statystyczną golem do szatni. Embolo został popchnięty w polu karnym przez Felipe Ferreirę, a jedenastkę w gola zamienił Janko.

Przed przerwą Belenenses posiadało piłkę przez 36 procent czasu, nie zmusiło nawet raz do interwencji Tomasa Vaclika. Nie miało nawet rzutu rożnego. Czy było zatem cokolwiek wartego odnotowania? Blisko gola był Tiago Silva, który huknął z dystansu nieopodal spojenia słupka z poprzeczką. To jedyna chwila, kiedy nieliczna publiczność podniosła się z miejsc.

Janko nabrał wigoru po zdobyciu gola. Następnego mógł zdobyć w sytuacji sam na sam z bramkarzem w 52. minucie. Przegrał jednak pojedynek z Venturą i zniweczył kapitalne podanie od Bjarnasona. Austriak to jedyny piłkarz FC Basel, który ma w piłkarskim CV epizod w Portugalii. W 2012 roku figurował w kadrze nie byle jakiego klubu - FC Porto.

Gospodarze nie potrafili zebrać się do ataku, a bramkarz Tomas Vaclik z trudem przypominał sobie równie nudny występ. W końcu FC Basel wyjaśniło sytuację na boisku drugim golem. Strzelił go ten, który najbardziej na niego zasłużył. Breel Donald Embolo dostał podanie prostopadłe od Luci Zuffiego, ominął Venturę w sytuacji sam na sam i kopnął piłkę do pustej bramki. W 64. minucie zrobiło się więc 0:2.

Komplet punktów pozwolił Szwajcarom umocnić się na pozycji lidera w grupie I. Niewiele potrzebują już, by zapewnić sobie awans. W czwartek FC Basel poprawił statystyki w Portugalii, a Belenenses ponownie pogorszyło swoje domowe.

Belenenses Lizbona - FC Basel 0:2 (0:1)
0:1 - Marc Janko (k.) 45'
0:2 - Breel Donald Embolo 64'

Składy:

Belenenses: Ventura - Joao Amorim, Goncalo Silva, Goncalo Brandao (29' Tonel), Felipe Ferreira - Fabio Sturgeon, Tiago Silva, Ruben Pinto, Andre Souza (67' Tiago Caeiro), Kuca (83' Fabio Nunes) - Leal.

Basel: Tomas Vaclik - Michael Lang, Marek Suchy, Manuel Akanji, Behrang Safari - Mohamed Elneny, Taulant Xhaka - Breel Donald Embolo, Luca Zuffi, Birkir Bjarnason - Marc Janko.

Żółte kartki: Silva, Pinto, Caeiro (Belenenses) oraz Elneny, Janko, Lang (FC Basel).

Sędzia: Tamas Bognar (Węgry).

[multitable table=659 timetable=16567]Tabela/terminarz[/multitable]

Źródło artykułu: