Fabryka piłkarzy Schalke. Tak działa najlepsza akademia w Niemczech

Manuel Neuer, Mesut Oezil czy Julian Draxler to tylko przykłady największych gwiazd, jakie wypłynęły na szerokie wody dzięki systemowi szkolenia Schalke 04. Kolejne są już w poczekalni. Akademia "Knappenschmiede" uchodzi za wzór w Niemczech.

Mateusz Karoń
Mateusz Karoń
PATRIK STOLLARZ / AFP / PATRIK STOLLARZ / AFP

Nawet Hans-Joachim Watzke, szef największego wroga S04, czyli Borussii Dortmund przyznał jakiś czas temu, że Schalke stworzyło model, z którego czerpać powinni wszyscy. Całość powstała w oparciu o prostą ideę. - Zamiast kupować drogich piłkarzy, musimy sami wyszkolić sobie równie dobrych - tłumaczył dyrektor sportowy Schalke, Horst Heldt.

Właśnie ta sztuka udaje się znakomicie. Do zespołu Andre Breitenreitera należą tacy gracze jak Ralf Faehrmann, Benedikt Hoewedes, Joel Matip, Sead Kolasinac czy wreszcie dwa największe brylanciki - Max Meyer oraz Leroy Sane. Wszyscy są graczami podstawowej jedenastki. Również wszyscy - choć w nieco innych stopniach - przeszli tamtejszy proces szkoleniowy. Do kadry pierwszej drużyny dopisano jeszcze czterech wychowanków, a są też piłkarze ściągnięci w młodym wieku, ale bezpośrednio do seniorów - jak Leon Goretzka czy Johannes Geis. Kolejnych trzech wychowanków zostało wypożyczonych celem nabycia doświadczenia.

Po pierwsze: mentalność

Myślą przewodnią akademii Schalke jest równość. Dlatego wszyscy jej członkowie do lat 13 mają nakaz gry w czarnych butach. Pomysł ten w Górniku Zabrze próbował swego czasu wprowadzić Tomasz Wałdoch. Został wyśmiany. Dziś pracuje z grupą młodzieżową "Koenigsblauen" U-13, gdzie wszyscy rozumieją celowość tego prostego zabiegu.

Zdaniem legendy klubu i trenera U-19 Norberta Elgerta, najważniejszą rzeczą jest wychowanie piłkarzy na ludzi. Tylko ułożeni chłopcy mogą stać się prawdziwymi mężczyznami. - Rodzina, przyjaciele - to się w życiu liczy. Moi wychowankowie muszą o tym wiedzieć. Nikt nie może się wywyższać. Pieniądze są istotne, nawet bardzo. Napędzają człowieka do działania. Ale bywają motorem także do złych rzeczy - mówił na łamach Spox.com Elgert, który za podejście do życia najbardziej ceni Hoewedesa. - Ma wspaniały charakter. Nie znam nikogo, kto stąpałby po ziemi tak twardo jak on. Dla Benedikta ważniejsze od wyjścia z kolegami było odebranie cioci. Bo się umówił. Wiecie, czym on teraz jeździ? Volkswagenem New Beetle - dodawał.

Sam Elgert jest człowiekiem Schalke z krwi i kości. Chce, by jego podopieczni byli związani z tą drużyną emocjonalnie. By marzyli o grze w koszulce koloru niebieskiego tak jak i on marzył. A przykładem jest wyśmienitym. Podchodzi z Gelsenkirchen, kilka lat był piłkarzem tego zespołu, a teraz pracuje w klubie i nie wyobraża sobie, by mógł z niego odejść. Czuje ogromne przywiązanie do Zagłębia Ruhry. Jak mówi sam o sobie - urodził się na tamtejszym węglu. - Cała moja rodzina tu mieszka. Żona, dzieci... Ostatnio zostałem nawet dziadkiem. Gdzie miałbym pójść? W ich obecności czuję się szczęśliwy - podkreślał.

Przez jego ręce przeszły wszystkie gwiazdy młodego pokolenia tego zespołu. W niemal każdym potrafił dojrzeć to coś i wprowadzić go do dorosłego futbolu. Zna się na swoim fachu. Pracuje w tym charakterze od 1996 roku. Napisał nawet książkę o kształtowaniu piłkarzy ofensywnych.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×