- Zobaczycie, że świetnie przygotuję Jodłowca na Euro 2016. Będzie wart 50 milionów euro - mówił z przymrużeniem oka szkoleniowiec Legii po swoim pierwszym meczu w roli trenera wicemistrzów Polski. Jodłowiec sukcesywnie zyskuje jednak na wartości.
- Czerczesow potrafi wydobyć nowe pokłady możliwości z zawodników dotąd nie rzucających się w oczy. Świetnym przykładem jest Tomek - analizował przed meczem były legionista, Maciej Murawski. Środkowy pomocnik notuje największy skok jakości odkąd Rosjanin zastąpił Henninga Berga. W spotkaniu z Cracovią miał trzy asysty (3:1). Z Lechią strzelił gola, podobnie jak w niedzielę z Pogonią. Jodłowiec, zazwyczaj kojarzony z czyszczeniem środka pola i rozbijaniem akcji rywala, pokazuje, że czuje grę również w ofensywie.
Reprezentant Polski wyręczył Nemanję Nikolicia. Najlepszy snajper Legii nie miał swojego dnia. Był niewidoczny, praktycznie bez dobrej sytuacji na strzelenie gola. Widać było, że brakuje mu ikry, którą być może stracił przez problemy zdrowotne. Z powodu choroby trenował ostatnio indywidualnie.
Legioniści zaczęli mecz ofensywnie i zdecydowanie. Tempo podkręcili po upływie dziesięciu minut, co niemal od razu przyniosło im gola. Najpierw jednak zza pola karnego mocno uderzył Jodłowiec. Jakub Słowik odbił piłkę na rzut rożny, a chwilę później wybronił jeszcze strzał głową Igora Lewczuka. Po następnym rzucie rożnym gospodarzy nie miał już nic do powiedzenia. Była 12 minuta. Tomasz Brzyski dośrodkował z narożnika boiska, a z metra piłkę do bramki wpakował Jodłowiec.
Legia od momentu zdobycia bramki atakował już z mniejszą werwą, ale miała swoje szanse na podwyższenie wyniku. Dziewięć minut po przerwie ładnie z dwudziestu metrów uderzył Michał Kucharczyk. Później z pola karnego groźnie strzelał także aktywny Łukasz Broź. Słowik dwukrotnie sparował piłkę na rzut rożny.
Kibicom w Warszawie mógł przypomnieć się Wladimir Dwaliszwili. Gruzin grał w Legii w latach 2013-15. Zdobył z nią dwukrotnie mistrzostwo kraju i raz Puchar Polski. Do duńskiego Odense odchodził jednak jako piłkarz niechciany, kojarzony bardziej z siermiężnym stylem gry w ataku. Dwaliszwili miał dwie dobre sytuacje, by skarcić byłych kolegów. Najpierw fatalnie się pomylił i skiksował z siedmiu metrów. Przy drugiej próbie był już bardziej precyzyjny, ale jego strzał głową obronił Arkadiusz Malarz.
Dla Malarza był to pierwszy mecz w lidze od 22 marca bieżącego roku. Wówczas zagrał z Lechem, dostał czerwoną kartkę za interwencję ręką poza polem karnym i od tego momentu stracił miejsce w składzie. Teraz zastępuje Dusana Kuciaka, który leczy uraz po spotkaniu z Clubem Brugge (ma rozcięte kolano). Gospodarze zachowali czyste konto w ekstraklasie pierwszy raz od 2 sierpnia, choć akurat Malarz zbytnio się do tego nie przyczynił (miał niewiele interwencji).
Także posadzenie na ławce rezerwowych Jakuba Rzeźniczaka było dobrym ruchem Czerczesowa. Kapitan Legii spędził tam cały mecz, co na pewno pozwoli mu spojrzeć z dystansem na swoje ostatnie występy. Opaskę przejął po nim Michał Pazdan i z roli lidera defensywy wywiązywał się bardzo dobrze. Z tyłu było przede wszystkim stabilnie i solidnie, co w kilku wcześniejszych spotkaniach wcale nie było normą.
Pogoń przegrała drugi mecz w tym sezonie. Na Legii nie potrafi zwyciężyć od ponad trzydziestu lat.
Legia Warszawa - Pogoń Szczecin 1:0 (1:0)
1:0 - Tomasz Jodłowiec 12'
Legia: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź, Igor Lewczuk, Michał Pazdan, Tomasz Brzyski - Tomasz Jodłowiec, Stojan Vranjes (67' Dominik Furman), Guilherme (66' Ivan Triczkowski), Ondrej Duda, Michał Kucharczyk - Nemanja Nikolić (76' Aleksandar Prijović).
Pogoń: Jakub Słowik - Mateusz Lewandowski, Jarosław Fojut, Jakub Czerwiński, Adam Frączczak - Takafumi Akahoshi (81' Jakub Piotrowski), Michał Walski, Rafał Murawski, Sebastian Murawski (25' Patryk Małecki) - Wladimir Dwaliszwili, Marcin Listkowski (67' Miłosz Przybecki).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)
Widzów: 14 880