- Przed meczem nic nie mówiłem, ale teraz już mogę. To nienormalna sytuacja, że graliśmy jeden dzień po meczach kadry. Nie mogłem skorzystać z połowy drużyny. Na ławce miałem kontuzjowanego Kubę Rzeźniczaka, był też Pablo Dyego, który nie grał chyba sto lat. Żyro i Szwoch znaleźli się na ławce, bo musieli. Tylko Bartczak i Nikolić nadawali się do gry... - nie mógł się nadziwić Czerczesow.
- Mamy oficjalny mecz, a w kadrach narodowych grało kilku zawodników. Następnym razem musimy patrzeć w kalendarz - kręcił głową trener.
Szkoleniowiec odetchnął, że żaden z jego obrońców nie nabawił się kontuzji.
- W spotkaniu z Chojniczanką praktycznie ich nie mieliśmy. Dobrze, że mecz skończyliśmy bez urazów, bo nie wiem kogo bym wpuścił na obronę - dodał Rosjanin.
Jak zachować bezpieczeństwo na stadionie?