Przypadki Yoanna Gourcuffa. Oto nowy kolega Grosickiego

Dwa tygodnie po podpisaniu kontraktu ze Stade Rennes, Yoann Gourcuff w zaciszu centrum treningowego Bretończyków wraca do pełni sił. To stąd w 2006 r. wyjeżdżał na podbój świata. Dziś walczy o odbudowę kariery, która od lat tkwi w martwym punkcie.

W tym artykule dowiesz się o:

- Cieszymy się, że niebawem zobaczymy cię na boisku - tak krzyczą kibice Stade Rennes do swojego wychowanka. - Dziękuję - odpowiada z charakterystycznym dla siebie, skromnym uśmiechem. Dziś ma 29 lat i znajduje się w najtrudniejszym momencie swojej kariery. Nie gra w piłkę od 21 marca, od pamiętnego meczu z Niceą, w którym odniósł poważną kontuzję. Po siedmiu miesiącach ma szansę na powrót do pełni sprawności i zamknięcie ust tym, którzy machnęli na niego ręką. Pięć lat temu za ponad 20 mln euro trafiał do Lyonu z lekką kontuzją ścięgna podkolanowego, dziś wraca do Rennes z urazem stopy. Pięć lat temu był "nowym Zidane'm", rozgrywającym nowej generacji, mającym za sobą fenomenalny sezon w Girondins Bordeaux. Dziś jest cieniem gwiazdy z tamtych lat, piłkarzem z łatką wiecznie kontuzjowanego i pozbawionego siły i ambicji. Paolo Maldini powiedział o nim kiedyś: "Trafił do Milanu z ligi francuskiej jako wielki talent. Znalazł się w klubie, w którym kilkudziesięciu zawodowców dałoby się pokroić za grę w pierwszym składzie. Nie miał pasji, nie kochał treningu, często się spóźniał. Był zainteresowany wszystkim, poza futbolem".

Yoann Gourcuff po trzech nieudanych latach w Mediolanie, wrócił do Ligue 1 na wypożyczenie do Girondins Bordeaux. Z marszu rozegrał kosmiczny sezon, zdobył mistrzostwo Francji z drużyną Laurenta Blanca. Rok później było gorzej, ale to on kierował grą zespołu, który awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Pojechał na nieszczęsny mundial do RPA, zawiódł jak cała reprezentacja i w rozpadającym się Bordeaux wymusił transfer do Lyonu. Przyszedł w miejsce oddanego za 11 mln euro do Romy Miralema Pjanicia. Do dziś prezydent Lyonu Jean Michel Aulas, wspominając tę transakcję, ciężko oddycha. Pięć lat Gourcuffa w Lyonie to pasmo niepowodzeń, prześladujących go kontuzji i nieudanych powrotów po rehabilitacjach.

Stade Rennes, klub Kamila Grosickiego, wyciągnął dłoń do tonącego wychowanka. Od 14 września Gourcuff trenuje z drużyną, 3 listopada podpisał kontrakt do końca sezonu. W listopadzie głównie przychodzi na zajęcia z fizjoterapeutami. W ubiegły wtorek zaczął delikatnie kopać piłkę. W środę brał udział w rozgrzewce z zespołem. Czy zagra w Ligue 1 z początkiem 2016 roku? - To niemożliwe - odpowiada lekarz klubowy Rennes. - Na to jest za wcześnie. On musi koncentrować się na powolnym powrocie do pełnej sprawności, spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi.

W sklepie Rennes koszulki z numerem 28 i nazwiskiem Gourcuffa sprzedają się coraz lepiej. Trenerka grup młodzieżowych w klubie, zaprosiła go na spotkanie z grupą dziesięciolatków i przedstawiła jako najzdolniejszego piłkarza-wychowanka w historii czerwono-czarnych. Bez wątpienia Gourcuff pozostaje największą ikoną akademii piłkarskiej Rennes i najsłynniejszym wychowankiem klubu w ostatnim dwudziestoleciu. Kibice wierzą, że na wiosnę będzie ważną postacią w pierwszej drużynie i przedłuży kontrakt na kolejne lata. Jeśli oczywiście, zdrowie na to pozwoli.

Laskowski: ogromna różnica między kadrą Nawałki i Smudy

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)