Bartosz Kapustka kroki milowe stawiał w derbach Krakowa

Konfrontacje z Wisłą odgrywają istotną rolę w karierze Bartosza Kapustki. Występ w 191. derbach Krakowa będzie jego trzecim w Świętej Wojnie. Co ciekawe, wschodzącą gwiazdę Cracovii i reprezentacji Polski swego czasu chciała pozyskać Biała Gwiazda.

Błyskawiczny awans

Bartosz Kapustka został zawodnikiem Cracovii 29 sierpnia 2012 roku, a już sześć tygodni później trener Wojciech Stawowy włączył go do kadry I zespołu Pasów. Niespełna 16-letni pomocnik przeskoczył dwa szczeble w klubowej hierarchii i z drużyny U-17 trafił bezpośrednio do I zespołu.

O awansie do kadry A Kapustka dowiedział się 9 października, trzy dni po derbach Krakowa w małopolskiej lidze juniorów młodszych. Występ przeciwko ekipie Jacka Matyi był jego pierwszym w krakowskiej Świętej Wojnie, choć na szczeblu juniorskim. Z 32 zawodników, którzy wystąpili w tamtym spotkaniu, w Ekstraklasie zaistniał tylko "Kapi".

- To kolejny z wielu utalentowanych chłopaków, których mamy w Cracovii i nie ostatni, który dostaje szansy zaistnienia w pierwszej drużynie. Bacznie przyglądamy się tym chłopcom i to jest też dla nich forma nagrody za pracę, jaką wykonują w swoich drużynach - mówił wówczas trener Stawowy.

- Bartek jest bardzo utalentowany i może dalej się wszechstronnie rozwijać, a na ten rozwój może mieć wpływ obcowanie z zawodnikami doświadczonymi, ogranymi, od których będzie się mógł wiele nauczyć. To skromny chłopak, więc daleko mu od myślenia, że to już koniec jego pracy. Podchodzi do tego w sposób umiarkowany. Wie, że to dla niego szansa, którą będzie chciał w pełni wykorzystać - tłumaczył Stawowy.

Bez układu nerwowego

Na debiut w I zespole Cracovii Kapustka czekał 536 dni. 29 marca 2014 roku wystąpił w meczu Ekstraklasy z Widzewem Łódź. Choć premierowy występ w seniorach zaliczył 1,5 roku po dołączeniu do kadry I zespołu, i tak został najmłodszym ligowcem w trwającej od 2002 roku "erze Comarchu". W dniu spotkania ze Widzewem miał ledwie 17 lat i 94 dni.

- Cały czas czekałem na tę chwilę, ale byłem zaskoczony tym, że od razu dostałem 45 minut. Byłem równocześnie bardzo szczęśliwy z tego powodu. Chciałem wykorzystać tę szansę. Był lekki stresik, ale starałem się skupić na grze, a nie na tym, że debiutuję - mówił po premierowym występie Kapustka.

- Wszedł w niełatwej sytuacji, gdy drużynie gra nie szła. Bartek to perspektywiczny zawodnik i Cracovia będzie miała z niego dużą pociechę. Nie był to idealny moment, żeby go wprowadzać, ale już wielu innych zawodników dostawało szansę w środkowej strefie, a Bartek nie odbiega od nich umiejętnościami. Poza tym Bartek jak na swój wiek jest bardzo mocny mentalnie. Często mówimy o nim, że on gra bez układu nerwowego, dlatego nie bałem się o jego postawę - tłumaczył Stawowy.

Wyciągnięty z kapelusza

Do końca sezonu 2013/2014 Kapustka zaliczył jeszcze tylko tylko jeden występ w Ekstraklasie, a na początku kolejnej kampanii Robert Podoliński w ogóle usunął go z kadry Pasów. W dziewięciu pierwszych kolejkach sezonu 2014/2015 Kapustki ani razu nie było w meczowej "18" Cracovii, a wrócił do niej dopiero na 188. derby Krakowa. Mało tego, młody pomocnik od razu znalazł się w wyjściowym składzie Pasów - występ przeciwko Białej Gwieździe był jego premierowym od pierwszego gwizdka w Ekstraklasie.

- Nie liczyłem specjalnie na to, że zagram. Chciałem być w ogóle w meczowej "18". Myślę, że przesądzający był mój występ w Pucharze Polski. Dziękuję trenerowi za szansę, którą dostałem. Dla mnie to spełnienie marzeń - mówił Kapustka.

W 188. derbach Krakowa nastolatek potwierdził słowa Stawowego sprzed pół roku i przeciwko Wiśle zagrał bez tremy, jakby był już doświadczonym ligowcem: - Jestem młody, ale gram już trochę w piłkę i po pierwszym gwizdku napięcie opada i cóż: mecz jak mecz - trzeba dawać z siebie wszystko. Chodziłem na derby jako kibic i mocno kibicowałem wcześniej Cracovii. Dla mnie to było strasznie wielkie przeżycie i jestem mega szczęśliwy, że mogłem wziąć w tym udział. Lekką tremę miałem, aczkolwiek jestem taki, że próbuję się odciąć od tego i po prostu robić to, co kocham - tłumaczył młodzian.

Podoliński chwalił Kapustkę nie tylko za umiejętności piłkarskie, ale podobnie jak jego poprzedni trenerzy, podkreślał przygotowanie mentalne młodego pomocnika: - To przyjemność pracować z takim chłopakiem, który wymaga od siebie bardzo dużo i nie trzeba go do niczego namawiać

Pierwsze wykluczenie

Rozegranych 21 marca 2015 roku 189. derbów Krakowa Kapustka nie będzie dobrze wspominał. W 79. minucie, przy stanie 1:2 i w momencie dużego naporu Pasów na bramkę Białej Gwiazdy Paweł Brożek ruszył do zagranej z własnej połowy piłki, a w pościg za napastnikiem Wisły ruszył właśnie Kapustka, który tuż przed swoim polem karnym zdecydował się na wślizg. Nie trafił w piłkę, lecz w nogi wiślaka i sędzia Szymon Marciniak usunął go z boiska. Jeśli Cracovia mogła mieć nadzieję na wywalczenie przy Reymonta 22 remisu, to umarły one właśnie w tamtej chwili.

Nie dość, że w ważnym momencie osłabił zespół, to jeszcze opuszczał boisko przy akompaniamencie gwizdów i wyzwisk rzucanych przez 30 tysięcy wrogo nastawionych kibiców. Do dziś to najgorsze przeżycie w jego karierze.

- Poszedłem już na sto procent, na wóz albo przewóz: albo bym trafił w piłkę i wybił ją na aut, albo dostałbym czerwoną kartkę za faul. Trafiłem w nogi Pawła Brożka i sędzia słusznie usunął mnie z boiska. Niezbyt dobrze będę wspominał te derby - mówił po spotkaniu.

W obronie swojego młodego podopiecznego stanął trener Podoliński: - Gdyby każdy miał tak skonstruowaną psychikę, jak 19-letni Bartek, to byłoby dobrze. On dźwiga na swoich młodych barkach dużą odpowiedzialność. Nie mam do niego żadnych pretensji. To jeden z niewielu moich piłkarzy, którzy wytrzymali presję meczu derbowego. To była zwykła sytuacja meczowa, akcja ratunkowa - Bartek nie zrobił Pawłowi krzywdy. Nie mam do niego pretensji.

Chciał tylko do Cracovii

Grając w Tarnovii, Kapustka zwrócił na siebie uwagę nie tylko Cracovii, ale też Legii Warszawa i Wisły Kraków. Do tego ostatniego klubu chciał go sprowadzić pracujący z młodzieżą trener Rafał Wisłocki, ale jego przełożeni nie dostrzegli w młodym pomocniku odpowiedniego potencjału. Biała Gwiazda miałaby jednak nikłe szanse na pozyskanie Kapustki, który na rzecz I-ligowej wówczas Cracovii odrzucił ofertę Legii.

- Czynników było wiele. Pierwsze kroki stawiałem w Tarnovii, a chłopcy z Tarnovii mają dobry wzór do naśladowania. Mam na myśli Mateusza Klicha, któremu zawsze bardzo mocno kibicowałem. Długo go nie znałem, poznałem go dopiero niedawno, ale nasi rodzice się znali i wiedziałem, że wywodzi się z Tarnovii tak jak ja. Młodzi zawodnicy Tarnovii, którzy chcą iść gdzieś wyżej, zawsze w pierwszej kolejności patrzą na Cracovię. Istotne było też to, że znałem już Kraków, bardzo dobrze się tu czułem i mam tu też rodzinę - tłumaczy pomocnik Cracovii. Nie bez znaczenia było też to, że w Cracovii mogłem szybciej wskoczyć do pierwszej drużyny - tłumaczył Kapustka we wrześniu w rozmowie z WP SportoweFakty.

Występ w 191. derbach Krakowa będzie jego trzecim w Świętej Wojnie. Osiem miesięcy temu był tylko utalentowanym nastolatkiem, który stawia pierwsze kroki w Ekstraklasie, a wróci na Reymonta 22 jako trzykrotny reprezentant Polski, który z przytupem wszedł do drużyny Adama Nawałki.

Kapustka zapewnia, że nie zaprząta sobie już głowy wydarzeniami z marca: - Jesteśmy teraz innym zespołem. To jak gramy w piłkę i osiągane ostatnio wyniki sprawiają, że jesteśmy pewni siebie. Nie boimy się tych derbów. Wisła u siebie jeszcze nie przegrała, więc nie uznajemy się za faworyta. Szanujemy Wisłę i wiemy, że to klasowy rywal, ale takie mecze działają na nas dodatkowo. Najwyższy czas na odczarowanie stadionu Wisły. Zwycięstwo za miedzą będzie smakowało jeszcze lepiej niż to u siebie.

Komentarze (0)