Pierwsza połowa z pewnością nie należała do najciekawszych. Liverpool prowadził grę, ale nie przekładało się to na sytuacje strzeleckie. Wystarczy przytoczyć liczbę celnych uderzeń - żadna z drużyn nie zatrudniła bramkarza rywali. Niecelnych strzałów również było jak na lekarstwo.
Mogła jednak paść bramka. W szóstej minucie Jordon Ibe wyszedł sam na sam z Łukaszem Fabiańskim, jednak tak długo zbierał się do strzału, że na piłkę nabiegł Ross Barkley, ale tak niefortunnie ją uderzył, że ta o mały włos, a zatrzymałaby się w bramce Łabędzi. Słupek uratował w tej sytuacji polskiego golkipera.
Dopiero w 52. minucie oddano pierwszy celny strzał. Sprzed pola karnego przymierzył Ibe i piłka prawdopodobnie nie leciała nawet w światło bramki, ale mimo to Fabiański wybił futbolówkę na korner.
Dziesięć minut później Ibe dośrodkował w pole karne, a interweniujący Neil Taylor został nabity piłką w rękę. Sędzia po chwili namysłu wskazał na "wapno", chociaż wydaje się, że równie dobrze mógł podjąć inną decyzję.
Do futbolówki podszedł James Milner i chociaż strzelił w środek bramki, to pod poprzeczkę i Fabiański nie dał rady sparować tego uderzenia.
W kolejnych minutach Juergen Klopp dał szansę gry rekonwalescentom i na murawie zameldowali się Jordan Henderson oraz Daniel Sturridge. Nie odmienili oni jednak losów spotkania i po mocno przeciętnym meczu Liverpool wygrał 1:0. Dzięki temu awansował na szóste miejsce w tabeli.
Liverpool FC - Swansea City 1:0 (0:0)
1:0 - James Milner (k.) 62'
Składy:
Liverpool: Simon Mignolet - Nathaniel Clyne, Dejan Lovren, Martin Skrtel, Alberto Moreno, James Milner, Emre Can, Jordon Ibe (90+4' Kolo Toure), Adam Lallana, Roberto Firmino (64' Jordan Henderson), Christian Benteke (71' Daniel Sturridge).
Swansea: Łukasz Fabiański - Kyle Naughton, Kyle Bartley, Ashley Williams, Neil Taylor, Leon Britton (65' Jack Cork), Sung-Yueng Ki, Wayne Routledge (72' Jefferson Montero), Gylfi Sigurdsson, Andre Ayew, Eder (68' Bafetimbi Gomis).
Żółte kartki: James Milner, Martin Skrtel (Liverpool) oraz Kyle Bartley (Swansea).
Sędzia: Anthony Taylor.
#dziejesiewsporcie: kuriozalna bramka padła przez wiatr