Gola na wagę remisu w meczu z Drutex-Bytovią Bytów Olimpia Grudziądz strzeliła już w doliczonym czasie gry. - W tym spotkaniu widzieliśmy dwie drużyny - goście przyjechali w dobrej dyspozycji i bardzo dobrze zorganizowani, dysponowani. Mogli ten mecz wygrać, ale nie musieli. My jednak musieliśmy wygrać i stąd przebieg tego spotkania wyglądał w taki sposób, że nadziewaliśmy się na kontry. Traciliśmy dość dużo piłek w środkowej strefie. Było to ryzyko, które chcieliśmy podjąć - komentował Jacek Paszulewicz.
- Wiedzieliśmy, że Bytovia będzie grała w taki sposób, będzie szukała przejęcia piłki w środkowej strefie i wyprowadzenia szybkiego ataku. Nie mieliśmy nic do stracenia. Cały zespół tym meczem pokazał, że jeszcze żyjemy i tli się nadzieja, i dopóki piłka w grze, to będziemy walczyć o pozostanie w lidze. Dużo zawodników dało wyraźny sygnał, że są gotowi na to, aby poświęcić jeszcze więcej, dać z siebie jeszcze więcej w w przyszłej rundzie - dodał trener drużyny z Grudziądza.
Olimpia do bezpiecznej strefy traci siedem punktów. - Liczymy na to, że w drugiej rundzie wystartujemy równie dobrze, jak zakończyliśmy tę. Przybyło nam cztery oczka. Liczymy, że na wiosnę w pojedynkach bezpośrednich z rywalami, którzy walczą o utrzymanie, uda nam się ich pokonać i zdobyć taką zaliczkę bramkową, aby to inne drużyny opuściły I ligę, a nie Olimpia Grudziądz - podkreślił trener.
- Jeśli chodzi o pomysł na ten zespół, to na pewno taki mam, ale musimy się jeszcze wstrzymać z pewnymi deklaracjami ponieważ nikt w klubie nie ukrywa, że potrzebne są wzmocnienia, byśmy mogli jeszcze lepiej wyglądać w przyszłej rundzie i zwiększyć swoje szanse na to, aby się utrzymać w gronie I-ligowców. W zależności od tego kogo będziemy mieli, kim będę dysponował, tak będziemy ustalali plan gry i z tych ludzi będę korzystał - podsumował Jacek Paszulewicz.