Ignasiewicz został zwolniony z PZPN-u w czerwcu 2014 roku, na miesiąc przed rozpoczęciem okresu ochronnego przed emeryturą. Po 34 latach pracy. Od półtora roku pozostawał bezrobotny, żył z emerytury żony.
Po nagłośnieniu sprawy przez WP SportoweFakty, po naszym pierwszym artykule o kulisach zwolnienia Ignasiewicza, działać zaczęli byli piłkarze reprezentacji Polski. Jeden z zawodników kadry, która wywalczyła awans na Euro 2008, rozpoczął zbiórkę pieniędzy dla byłego kierownika. Uzbieraną kwotę miał zawieźć mu osobiście.
- Z prezesem Bońkiem mieliśmy zawsze dobre stosunki. Przy reprezentacji pracowałem, jak był piłkarzem, selekcjonerem, wiceprezesem i prezesem. Dlatego tym bardziej dziwię się, że tak mnie potraktował. Jak śmiecia. Zwolnienia nie uzasadnił. Nie chcę się czepiać, ale po wyrzuceniu z pracy nie dostałem nawet jednego biletu na mecz kadry. A robiłem przy niej 34 lata - były kierownik opowiadał w rozmowie z WP SportoweFakty pod koniec października tego roku.
Ignasiewicz wytoczył proces związkowi. Prezes PZPN, Zbigniew Boniek, po wielu miesiącach milczenia postanowił spotkać się osobiście z byłym pracownikiem. Zaprosił go również na niedawny towarzyski mecz Polski z Islandią w Warszawie (4:2). Nie czekając na decyzję sądu (dotąd odbyły się dwa procesy, trzeci zaplanowano na luty 2016 r.) zaproponował mu powrót do struktur.
Ignasiewicz ma współpracować głównie z drużynami młodzieżowymi, do 2018 roku, czyli momentu, gdy przejdzie na emeryturę. Jego wiedza i doświadczenie zostaną również wykorzystane przy pierwszej reprezentacji. W kwestiach logistycznych ma ogromne doświadczenie. W związku pracował, gdy pierwsza drużyna grała na pięciu wielkich imprezach. Mistrzostwach świata: w 1982, 2002 i 2006 roku oraz mistrzostwach Europy: w 2008 i 2012 roku.
[color=black]Robert Lewandowski poza podium Złotej Piłki. "Sami dmuchaliśmy ten balonik"
[/color]