Nie autorzy goli, nie bramkarz, ale prawy obrońca Martin Konczkowski był najlepszym zawodnikiem meczu Ruchu Chorzów z Koroną Kielce. Pochodzący z Rudy Śląskiej defensor wrócił do składu gospodarzy po dwóch meczach przerwy, kiedy leczył uraz mięśniowy. Wydawało się, że Konczkowski rozpocznie spotkanie na ławce rezerwowych i spokojnie będzie wchodził w rytm meczowy. Tymczasem Waldemar Fornalik postawił na młodego obrońcę. - Zastanawialiśmy się, czy to nie będzie zbyt duże ryzyko, żeby postawić na niego już w tym meczu. To okazał się jednak bardzo dobry wybór - stwierdził szkoleniowiec.
Konczkowski nie dość, że dobrze grał w obronie, to jeszcze często włączał się do akcji ofensywnych zespołu. Ukoronowaniem dobrego występu zawodnika były dwie interwencje, kiedy piłkarz wślizgiem dwukrotnie zablokował strzały kielczan, które powinny zakończyć się golami. - To był moment. Intuicyjnie rzuciłem się i zostałem trafiony piłką - cieszył się obrońca. - Za dużo było nerwowości w naszej grze. Niepotrzebne były straty piłek, mieliśmy spokojniej rozgrywać. Ważne, że zwyciężyliśmy - dodał Konczkowski.
Obrońca Ruchu wrócił po kontuzji, ale nie jest wykluczone, że najprawdopodobniej latem podda się zabiegowi operacyjnemu. - Teraz nie miałem problemów z powrotem do zdrowia. Już od niemal tygodnia trenuję z pełnym obciążeniem - powiedział zawodnik, któremu w pierwszym składzie Niebieskich pozwolił zadebiutować Jacek Zieliński.