Krytyczne słowa Bogusława Leśnodorskiego podziałały na Ondreja Dudę. Prezes Legii skrytykował Słowaka publicznie, za pośrednictwem Twittera, po ostatnim meczu z Podbeskidziem (2:2). - Ondrej i Kuchy katastrofa dzisiaj... bez środka pola i jednego skrzydła graliśmy - napisał prezes Legii.
Duda z Górnikiem Łęczna nie grał może porywająco w środku boiska, ale skutecznie. Jak miał piłkę, to wiedział co z nią zrobić. Potwierdza się zasada, że to jeden z najlepiej myślących zawodników wicemistrza Polski. Fakt, że potrafi grać zespołowo potwierdził już po czterech minutach. Bardzo dobrze w pole karne podał mu Łukasz Broź, Duda ładnie przyjął piłkę w pełnym biegu. Pomocnik mógł uderzać, ale podał do Nemanji Nikolicia. Reprezentant Węgier nie mógł spudłować do pustej bramki. Legia prowadziła 1:0.
Ten sam duet zapewnił gospodarzom drugą bramkę. Duda, mimo wielu zawodników przed polem karnym Górnika, zdołał zagrać prostopadłą piłkę do Nikolicia. Napastnik strzelił od razu, po ziemi, i Prusak był bez szans. Najlepszy snajper Legii ma już na koncie 19 goli w ekstraklasie. Jest bliski pobicia własnego rekordu. Dotąd w rozgrywkach ligowych zdobył najwięcej 21 bramek - w zeszłym sezonie ligi węgierskiej w zespole Videotonu. Wówczas został królem strzelców ligi.
Dla Nikolicia to czwarty dwupak w bieżących rozgrywkach. Duda po raz pierwszy asystował dwa razy w jednym meczu w seniorskiej karierze. Słowak szybko zmazał plamę za ostatni występ, w przeciwieństwie do Michała Kucharczyka. Skrzydłowy opuścił boisko po godzinie gry. Kibice gwizdali.
Legia miała w zasadzie stuprocentową skuteczność pod bramką gości. Prusak w pierwszej połowie zdołał wybronić jedynie uderzenie Stojana Vranjesa z rzutu wolnego.
W drugie połowie drużyna Stanisława Czerczesowa wyraźnie zwolniła. Na klub z Łącznej gra na pół gwizdka jednak wystarczyła. Mało brakowało, a legioniści sami strzeliliby sobie gola. Dusan Kuciak wznawiał grę wykopem z własnego pola karnego i trafił w tył głowy Łukasza Brozia. Piłka zmierzała w stronę bramki, ale wyszła ostatecznie na rzut rożny. Broź musiał zejść za linię boczną, ale szybko doszedł do siebie.
Piłkarze Górnika atakowali cierpliwie i w końcu strzelili gola kontaktowego. Leandro rozpędził się na lewej stronie boiska, niemal z samego narożnika kapitalnie dośrodkował, w pole karne wbiegł rozpędzony Grzegorz Bonin i pokonał Kuciaka uderzeniem głową. Gospodarze zaczęli od tego momentu rozpaczliwą obronę. Przyjezdni w ciągu minuty stworzyli trzy świetne okazje. Raz był rykoszet, jeden strzał wybronił Kuciak, a w innej sytuacji Broź wybił piłkę z linii bramkowej.
Legia dzięki zwycięstwu traci już siedem punktów do lidera tabeli, Piasta Gliwice. Dzisiejsza frekwencja przy Łazienkowskiej była najniższą w tym sezonie.
Legia Warszawa - Górnik Łęczna 2:1 (2:0)
1:0 - Nemanja Nikolić 4'
2:0 - Nemanja Nikolić 30'
2:1 - Grzegorz Bonin 87'
Składy:
Legia: Dusan Kuciak - Łukasz Broź, Igor Lewczuk, Michał Pazdan, Tomasz Brzyski - Stojan Vranjes, Tomasz Jodłowiec, Guilherme (77' Michał Żyro), Ondrej Duda, Michał Kucharczyk (66 Ivan Trickovski) - Nemanja Nikolić (84' Arkadiusz Piech).
Górnik: Sergiusz Prusak - Łukasz Mierzejewski, Lukas Bielak, Maciej Szmatiuk, Leandro - Grzegorz Bonin, Radosław Pruchnik, Jan Bednarek, Tomasz Nowak (74' Przemysław Pitry), Grzegorz Piesio - Bartosz Śpiączka (68' Jakub Świerczok).
Żółte kartki: Bednarek, Szmatiuk, Leandro (Górnik)
Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)
Widzów: 8125
Ronaldo osiągnął już szczyt możliwości? "Będzie coraz słabszy, on nie ma ciała piłkarza"
Źródło: Foto Olimpik/x-news