Po piątej porażce z rzędu z ławki trenerskiej Lechii Gdańsk odszedł Thomas von Heesen. - Włodarze klubu podjęli te decyzje. Jako piłkarz kompletnie się od nich odcinam. Najważniejsze jest dobro klubu obojętnie kto poprowadzi zespół i którzy piłkarze zagrają. Musimy patrzeć w górę, a nie w dół. Ja jako zawodnik zawsze gram na maksa i nie kalkuluję, by komuś przeszkadzać w pracy - powiedział Sławomir Peszko.
Ostatnie mecze mimo wszystko wyglądały trochę lepiej w wykonaniu gdańszczan. - Trener nam powiedział, że już nie wie co więcej może zrobić. My mamy ciężką sytuację i strefa spadkowa niebezpiecznie się do nas zbliża. Ja stąpam mocno po ziemi i wierzę, że z tą drużyną będzie dobrze. Nie tylko Lechia miała problemy. Rok temu Borussia do świąt miała podobną sytuację, a na koniec zagrała w Lidze Europy - przypomniał reprezentant Polski.
Niedawno nikt nie przypuszczał że zespół z takim składem będzie walczył o utrzymanie. - Przychodząc tu nie przeszło mi to przez myśl, a tak jest. Trzeba spojrzeć tej sytuacji prosto w oczy i wyjść na boisku niezależnie kto jest trenerem. Jako piłkarze musimy być jednością. Trzeba przyznać, że w ostatnich dwóch meczach brakuje nam szczęścia. Niewykorzystany karny, dużo okazji z Pogonią w I połowie - wyliczył Peszko.
Czy w Lechii potrzebna jest totalna zmiana taktyki i wyjściowego składu? - Jeszcze nie ma nowego trenera. Jak przyjdzie, to zbuduje swoją taktykę i ja się będę do tego dostosowywał. Ja nie patrzę na to kto może przyjść do klubu, nawet mnie to nie interesuje. My potrzebujemy punktów i niezależnie od tego kto jest na ławce, to piłkarze muszą wygrać i mam nadzieję, że tak będzie. Fizycznie czujemy się dużo lepiej niż wcześniej - stwierdził Sławomir Peszko w optymizmem w głosie.