Podbeskidzie Bielsko-Biała nadal jest jedyną drużyną w Ekstraklasie, która w tym sezonie nie odniosła zwycięstwa na własnym terenie. W starciu z Ruchem Chorzów Górale objęli prowadzenie w 14. minucie. Wówczas gola z rzutu karnego zdobył Dariusz Kołodziej. Bielszczanie po strzelonej bramce cofnęli się do defensywy, a z biegiem czasu coraz odważniej radzili sobie piłkarze chorzowskiego klubu.
Niebiescy nie ukrywali, że w Bielsku-Białej chcieli zdobyć komplet punktów. Jednak mieli problem ze znalezieniem sposobu na defensywę Górali. - Zremisowaliśmy, ale bardzo zależało nam na zwycięstwie w tym spotkaniu. Z początku staraliśmy się konstruować akcje, lecz nie za bardzo nam to wychodziło. Podbeskidzie bardzo dobrze zorganizowało się w defensywie. Martin Konczkowski ostatnio był bohaterem meczu, a teraz sfaulował, pojawił się rzut karny, po którym straciliśmy bramkę - powiedział trener Ruchu, Waldemar Fornalik.
Chorzowianie starali się odrabiać straty, ale nie potrafili stworzyć groźnych sytuacji. Pomogli im sami bielszczanie. W 65. minucie fatalnie w polu karnym zachował się Kohei Kato, który sfaulował Macieja Iwańskiego, a bramkę z jedenastki zdobył Mariusz Stępiński.
- Przegrywając w Bielsku-Białej trudno jest odrabiać straty. Przekonały się o tym inne zespoły, ostatnio choćby Legia Warszawa, która grała w przewadze jednego zawodnika. Z dużą wolą odrobienia strat udało nam się dogonić rywala tym rzutem karnym. Świetną sytuację miał także Mariusz Stępiński. Z przebiegu całego meczu, ten wynik remisowy jest sprawiedliwy - przyznał Fornalik.
W końcówce obie drużyny podjęły ryzyko, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Mecz ostatecznie zakończył się remisem 1:1. - Widać, że w końcówce drużyny chciały zmienić rezultat, ale zabrakło im jakiś argumentów. Gdyby Mazek zachował się lepiej w ostatnich minutach to moglibyśmy wywieźć zwycięstwo. Po tak solidnym meczu ten remis uważam jako wynik sprawiedliwy - ocenił szkoleniowiec chorzowskiego klubu.