Lechiści po ostatnim meczu ze Śląskiem Wrocław odetchnęli z ulgą. - Trzy punkty były nam potrzebne. To nie był wielki mecz Lechii. Dominowała walka na boisku. Na szczęście wyszliśmy z tej opresji i strzeliliśmy bramkę. Utrzymaliśmy wynik do końca, ale było nerwowo - zauważył Sławomir Peszko.
Gdańscy zawodnicy przez długi czas dominowali. W końcówce Śląsk Wrocław był stroną przeważającą. - To była kwestia strzelenia drugiej bramki. Oczywiście łatwo się to mówi, ale gdyby strzelił Milos Krasić, bądź kto inny, końcówka wyglądałaby inaczej. Śląsk miał swoje szanse po wrzutkach w pole karne. Chcę pochwalić całą drużynę, bo podnieśliśmy się po pięciu meczach. Oby teraz do przodu - dodał skrzydłowy.
Było widać zaangażowanie na boisku piłkarzy Lechii Gdańsk. - Jeżeli się gra po tylu porażkach, bardzo ważna jest walka, pewność siebie i zorganizowanie na boisku. Wiadomo, że mamy jakość. Jak dołożymy ją do całej gry, to będzie lepiej. Gdyby nie sytuacja w jakiej jesteśmy, wygralibyśmy 3:0 - zakończył.