Właśnie w taki sposób łęcznianie rozpoczęli poniedziałkowe spotkanie. To już norma. W czterech z pięciu ostatnich meczów Górnik stracił gole w pierwszych kwadransach. - Musimy poważnie o tym porozmawiać, bo naprawdę to dla wszystkich jest frustrujące, że mecz jeszcze dobrze się nie zaczął, a my przegrywamy 0:2 - dodawał obrońca z Łęcznej.
Gospodarze byli bezradni w pierwszej połowie, stracili w sumie trzy gole. - Tak naprawdę my stworzyliśmy Pogoni sytuacje. Po tej fatalnej pierwszej połowie pozostało nam tylko gonić wynik. Druga połowa była zgoła odmienna. Wielką zagadką jest dlaczego tylko druga połowa - analizuje piłkarz.
W drugiej połowie gospodarze zaprezentowali się faktycznie dużo lepiej. W 63. minucie Jakub Świerczok zmniejszył stratę do Pogoni. Na drugie trafienie miejscowi czekali aż do 90. minuty. Wtedy gola strzelił Bartosz Śpiączka. Na wyrównanie czasu już jednak zabrakło.
- Finisz się nie udał. Musimy się ogarnąć, bo dla nas to nie jest zabawne. To nie jest tak, że mecz się odbył i jest przed nami kolejny. Tylko to jest problem, bo to kolejne spotkanie, gdzie na początku tracimy głupią bramkę z niczego. Trzeba to zmienić. Nie ma co szukać pozytywów, że strzeliliśmy bramki, bo przegraliśmy mecz - analizuje Szmatiuk.
Górnik Łęczna przegrał z Pogonią Szczecin 2:3.