Napoli - Legia: Dopóki piłka w grze...

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Dusan Kuciak
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Dusan Kuciak

Legia do Napoli pojechała z nadzieją, że cuda się zdarzają, albo też dlatego, że jechać trzeba, bo tego wymaga regulamin. Zobaczyć Neapol i odpaść - to prawie oczywiste. Zobaczyć Neapol i nie skompromitować się - to już większe wyzwanie.

W tym artykule dowiesz się o:

Młodsi kibice pewnie tego nie pamiętają, ale kiedyś popularne było mówienie o futbolu po polsku, czyli co musi się stać żeby nasz zespół awansował. A więc nie wystarczy zwykłe zwycięstwo, potrzebny jest cały szereg czynników zewnętrznych. Tak jest też w przypadku Legii. Zespół z Warszawy musi wygrać z Włochami z SSC Napoli, których dotychczasowy bilans w grupie wynosi 5 wygranych, 0 remisów, 0 porażek i 17:1 w bramkach.

Legia kończy batalię w Europie z głową podniesioną na wysokość średnią. Ani wysoko, ani nisko, ani spuszczoną. Grupa była trochę trudniejsza niż rok wcześniej. Napoli było poza zasięgiem, zaś z dość wyrównanej pozostałej trójki ktoś musi odpaść. Na kilka godzin przed meczem wszystko wskazuje na to, że będzie to m.in. Legia.

Warszawski zespół może liczyć jedynie na to, że pewne awansu Napoli trochę "poluzuje". Przecież w pierwszym meczu, w Warszawie, przez długi czas zespoły toczyły wyrównaną walkę. Dopiero gdy wszedł Gonzalo Higuain, pokazał różnicę między futbolem w wykonaniu kontynentalnym a futbolem w wykonaniu lokalnym.

W Neapolu, włoskiej stolicy brudu, spora część zawodników gospodarzy ma rozpocząć mecz na ławce. Miejscowi dziennikarze wymieniają tu takich zawodników jak: Marek Hamsik, Lorenzo Insigne, Raul Albiol, Pepe Reina i wspomniany Huiguain. To jakaś szansa dla warszawskiej drużyny, która zagra w najsilniejszym zestawieniu.

- Uważam, że jesteśmy lepiej przygotowani, niż do pierwszego meczu z Napoli. Wystarczy spojrzeć na pasmo korzystnych rezultatów, które mamy na swoim koncie - mówił przed spotkaniem brazylijski pomocnik Guilherme.

Legia, dzięki ligowej wygranej w Krakowie i jednoczesnym potknięciu Piasta, skróciła dystans do pierwszego zespołu w lidze, złapała trochę luzu i ma przed meczem większy komfort psychiczny. Ale też z tyłu głowy świadomość, że w najbliższej ligowej kolejce gra właśnie z liderem z Gliwic. A więc musi będzie starała się upiec dwie pieczenie, mając świadomość, że ta pierwsza jest już właściwie spalona.

Z drugiej strony zawodnicy wiedzą, że dla nich jest to szansa na pokazanie się w Europie. Ondrej Duda , który miał być wielką nadzieją nowych właścicieli Legii na zarobienie konkretnej kwoty, na razie jest wielkim rozczarowaniem. Owszem, ma zagrania świadczące o wielkiej klasie, tyle że tych zagrań jest ledwie kilka na rundę, a powinno być kilka na mecz. Zawodnik był bliski przejścia do Interu Mediolan, ale transfer przepadł na ostatniej prostej. Z kolei Tomasz Jodłowiec może się sprawdzić na tle zespołu, do którego miał kiedyś przejść, ale się wystraszył.

W 2013 roku mówił: - Było w tym dużo prawdy, ponieważ otrzymałem bardzo konkretną ofertę. Wystarczyło tylko pojechać i podpisać kontrakt. Nie zdecydowałem się jednak na ten krok, być może zabrakło mi odwagi na wyjazd zagranicę.

W końcu Nemanja Nikolić, który jest największą gwiazdą polskiej ligi, ale nie strzela w meczach na międzynarodowym poziomie. Serb ma jeszcze 2,5 roku kontraktu z Legią, ale wiadomo że klubu chce go sprzedać. Jego menedżer, Vladan Filipović, potwierdza w rozmowie z naszym serwisem, że jest sporo ofert z zachodnich lig. Dobra gra w meczu z Napoli mogłaby pomóc w transferze.

Stanisław Czerczesow, trener Legii, na konferencji przed spotkaniem przytoczył kilka dyżurnych formułek, które należy zacytować jedynie z kronikarskiego obowiązku.

Oto przykład: "Mamy świadomość tego, że Napoli chce zdobyć komplet punktów, ale o awans z drugiego miejsca wciąż walczą trzy drużyny. Musimy odciąć się od tego, co robią Włosi i skupić na sobie. Tylko w taki sposób mamy szansę na korzystny rezultat".

Nawet w przypadku wygranej Legia musi liczyć na to, że Brugge pokona na wyjeździe duński Midtjylland. To jest możliwe nawet bez cudu.

Tymczasem dla La Gazzetta dello Sport większym tematem niż gra Legii są możliwe rozróby z udziałem jej kibiców. Włoska prasa pisze o pierwszych starciach z udziałem chuliganów z Polski i Łoch, do których doszło w nocy w rejonie dworca kolejowego.

Początek meczu o godzinie 19
Przypuszczalny skład Legii:

Dusan Kuciak – Łukasz Broź, Igor Lewczuk, Michał Pazdan, Tomasz Brzyski – Stojan Vranjes, Tomasz Jodłowiec – Guilherme, Ondrej Duda, Michał Kucharczyk - Nemanja Nikolić.

Marek Wawrzynowski

Komentarze (4)
imomea
10.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
no tak... jak sie wygrywac nie umie to najlepiej obrazic jedno z najpiekniejszych miast na swiecie piszac: "W Neapolu, włoskiej stolicy brudu (...)". FORZA NAPOLI!!!!