Zbigniewa Małkowskiego z występu przeciwko Lechowi Poznań wykluczyło stłuczenie żeber w okolicach serca, którego doznał podczas ligowej potyczki z KGHM Zagłębiem Lubin. Jego miejsce zajął niewidziany na boiskach Ekstraklasy od piątej kolejki Dariusz Trela. 26-latek mimo braku rytmu meczowego wypadł bardzo dobrze, ratując swoich kolegów w kilku sytuacjach.
Czy w poniedziałkowym spotkaniu w Krakowie Trela znów zagra w pierwszym składzie? Wiele na to wskazuje, chociaż ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. - Zbyszek w piątek zaczyna trening i zobaczymy jak wygląda po tej przerwie. Darek Trela dał sygnał, że wraca do wysokiej formy, z której pamiętamy go z Gliwic, gdy prowadził drużynę do europejskich pucharów - powiedział Marcin Brosz.
Szkoleniowiec Korony Kielce jest zadowolony, że na tak ważnej pozycji ma dwóch równorzędnych zawodników. Jest to tym bardziej ważne, ponieważ do końca roku złocisto-krwiści zmierzą się z bramkostrzelną Cracovią i Legią Warszawa.
- Na początku sezonu mówiłem, że bramka to jedna z pozycji, na której rywalizacja w naszym zespole jest największa i to się potwierdziło. Zbyszek Małkowski zachwycał interwencjami wcześniej, a gdy wszedł za niego Darek Trela poziom ten został utrzymany - ocenił Brosz.