Dla Termaliki Bruk-Bet Nieciecza był to piąty mecz z rzędu bez zwycięstwa. Beniaminek Ekstraklasy zrealizował jednak swój cel. Nadal przewaga Słoni nad strefą spadkową wynosi trzy punkty. - Przyjechaliśmy tutaj z nastawieniem, by zachować dystans między nami i Górnikiem. W ostatnich dwóch spotkaniach rywale spisali się świetnie, zdobyli osiem goli i wywalczyli sześć punktów. Chcieliśmy zneutralizować Gergela, gdyż to w ostatnich spotkaniach był kluczowy gracz Górnika - stwierdził trener gości, Piotr Mandrysz.
Mecz pomiędzy Górnikiem i Termalicą nie był ciekawym widowiskiem. Obie drużyny przez większą część meczu skupiały się na defensywie. - Spotkanie było trudne, toczone na grząskim boisku. Nie obfitowało w wiele sytuacji podbramkowych. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Górnik sporo zagrożenia sprawia po wrzutach z autu Słodowego. Jak raz przeciwnik oddał strzał głową, to interwencje meczu zrobił Andrzej Witan - stwierdził Mandrysz.
- Spotkanie zakończyło się zasłużonym remisem. Wynik ten nie satysfakcjonuje gospodarzy. Chciałbym pogratulować moim zawodnikom. Zachowaliśmy zero z tyłu, a nie zdarza się nam często. Dla wszystkich moich zawodników granie w grudniu to nowum. Byliśmy w niższej lidze, a tam się rozgrywki kończyły w listopadzie. Niektórzy z moich piłkarzy rywalizowali w Ekstraklasie, ale wtedy w grudniu się nie grało - przyznał trener Termaliki Bruk-Bet Nieciecza.
Do meczu w Zabrzu niecieczanie przystąpili w mocno osłabionym składzie. Szkoleniowiec beniaminka nie ukrywał radości z punktu wywalczonego w tych okolicznościach. - Przed spotkaniem mieliśmy problemy kadrowe. Czterech istotnych piłkarzy nie mogło grać. Tym bardziej muszę pochwalić zespół, że wywalczył punkt - powiedział Mandrysz.