Tadeusz Pawłowski to prawdziwa legenda wrocławskiego klubu. Ze Śląskiem jako piłkarz zdobył mistrzostwo Polski (1977), dwa tytuły wicemistrzowskie (1978 i 1982) oraz Puchar Polski (1976). Dla WKS-u rozegrał 225 meczów. Zdobył 65 goli.
Jako szkoleniowiec w sumie poprowadził wrocławian w 103 meczach. W roli trenera debiutował w spotkaniu z Legią Warszawa, w spadkowym sezonie 1992/93. Wówczas Śląsk doprowadził jednak do półfinału Pucharu Polski. W ówczesnej I lidze i krajowym pucharze pod wodzą Pawłowskiego wrocławski zespół rozegrał 23 spotkania, notując 9 zwycięstw, 4 remisy i 10 porażek. 24 lutego 2014 roku znów zdecydował się na pracę w WKS-ie. Bilans jego drugiego podejścia do klubu ze stolicy Dolnego Śląska to 80 meczów - 31 wygranych, 30 remisów i 19 porażek. Pawłowski po raz ostatni na ławce trenerskiej Śląska zasiadł 1 grudnia, w zremisowanym 1:1 spotkaniu z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Ostatecznie zastąpił go Romuald Szukiełowicz.
Pawłowski na ostatnim spotkaniu Śląska z Górnikiem Łęczna zasiadł na trybunach Stadionu Wrocław.
Jego imię i nazwisko było skandowane przez kibiców, którzy wysieli nawet okazjonalny transparent.
W samym meczu wrocławianie wygrali 2:1 i przerwali serię jedenastu kolejnych ligowych spotkań bez zwycięstwa. Romuald Szukiełowicz cieszył się natomiast z tego, że kibice pamiętali o poprzednim szkoleniowcu Zielono-Biało-Czerwonych.
- Bardzo dobrze, że takie okrzyki się pojawiają. To wielka osobowość Śląska. Ma szacunek u kibiców. Na mnie to na pewno nie wpływa deprymująco - podkreślił trener. Na meczu było obecnych jednak tylko 4282 widzów.
Właśnie tutaj i teraz potwierdza swą klasę trener Pawłowski. Nie obraża się, nie chowa się tylko przychodzi na mecz swojej drużyny, której był oddany. To, że teraz nie jest trene Czytaj całość