Oceniamy ligę. Legia Warszawa. Grać, nie gadać

PAP
PAP

Od smutnego Norwega do wesołego Rosjanina. Od upadku kapitana do strzelca jak z komputera. Klapa w Europie, niedosyt w lidze. Katastrofy jednak nie było. Oto Legia Warszawa jesienią 2015 roku.

- Katastrofa - prezes Bogusław Leśnodorski nie wytrzymał po meczu z Podbeskidziem. Publicznie, na Twitterze, gdzie jego wpisy czyta 86 tysięcy ludzi, skrytykował własnych piłkarzy Michała Kucharczyka i Ondreja Dudę. To był wybuch kontrolowany, bo jednak szef Legii Warszawa zdobył się też na refleksję, że nigdy "tego nie robi". Jednak wtedy najwidoczniej nie wytrzymał. Legia ledwo, w ostatniej sekundzie uratowała remis z ligowym słabeuszem, z którym na dodatek przez godzinę grała w przewadze. Ten mecz był niesamowitą huśtawką nastrojów.

I takim falowaniem emocji była cała jesień wicemistrzów Polski. Zaczęło się fatalnie, od kolejnego upokorzenia doznanego od Lecha Poznań, tym razem w Superpucharze (1:3). Potem było znakomicie. Początek ligi to 4:1 ze Śląskiem, 5:0 z Podbeskidziem, 2:0 z Górnikiem Łęczna. Legia pokazywała moc, zimny Norweg Henning Berg mógł się uśmiechać pod nosem. Skandynawski trener chyba cudem uratował pracę po tym, jak w poprzednim sezonie na ostatniej prostej przegrał mistrzostwo Polski. Teraz jednak wydawało się, że odzyskał wigor, a cały zespół razem z nim. Szczególnie że w kwalifikacjach do Ligi Europy Legia grała pewnie. I koniec końców pewnie ten awans wywalczyła.

Po trzech wygranych przyszły cztery mecze bez zwycięstwa, potem Legia rozbiła na wyjeździe Ruch (4:1). I gdy wydawało się, że wszystko wróciło do normy, na Łazienkowską przyjechała Termalika i z gospodarzami grała "w dziadka". Goście z małej wsi piłkę kopali, Legia z wywieszonymi językami za piłką biegała.

Tak właśnie wyglądała ta runda Legii. Widowiskowego futbolu były przebłyski, głównie za sprawą Nemanji Nikolicia, który strzelił połowę ligowych goli. Zmiana trenera na wesołego Rosjanina Stanisława Czerczesowa na pewno dała to, że piłkarze ze stolicy są bardziej agresywni, szybciej chcą odbierać piłkę, starają się dominować. Jeśli chodzi o styl gry - ciągle jest jednak nudno, a Legia to polski Real Madryt. Ma wygrywać i robić to pięknie.

Pierwszy warunek na razie jest spełniony. W lidze, od czasu gdy drużynę prowadzi Czerczesow, wicemistrz zwyciężył siedem razy, przegrał raz i dwa razy zremisował. Trzy punkty z Łazienkowskiej wywiózł Lech. Jeden - Piast Gliwice. Za to w porównaniu do nudnego Berga, na niemal każdej konferencji prasowej za sprawą nowego trenera można się teraz pośmiać. A to żonę dziennikarza pozdrowi, a to Tomasza Jodłowca sprzeda za 15 mln euro.

Kibicom z Łazienkowskiej pomimo drugiego miejsca i pięciu punktów straty do lidera rozgrywek do śmiechu chyba jednak nie jest. Szczególnie że tegoroczna przygoda z Ligą Europy zakończyła się klapą.

EkstraKLASA: Michał Pazdan

Najlepszy obrońca ligi potwierdza swoją jakość. Kiedy jest na boisku, obrona Legii gra pewnie. Kiedy go nie ma - jest chaos. To było dobrze wydane 700 tysięcy euro.

EkstraKLAPA: Upadek kapitana

Jakub Rzeźniczak. Pewniak, walczak, kapitan. Do niedawna. Jesienią popełniał błędy juniorskie. Jak ten z Koroną Kielce, gdy w doliczonym czasie gry piłkę odebrał mu Michał Przybyła i strzelił zwycięskiego gola. To jedna z wielu jego pomyłek. Ewidentnie Rzeźniczak nie wytrzymał całego roku. Czerczesow mówił, że "brakuje mu paliwa". Miejsce w składzie odebrał mu Igor Lewczuk, kapitańską opaskę Michał Pazdan. Rok zakończył z kontuzją.

Lider: Nemanja Nikolić

Zaskoczył wszystkich, chyba nawet siebie. - Wiedzieliśmy, że będzie strzelał gole. Jednak sposób, w jaki rozpoczął ten sezon, na Węgrzech jest niespodzianką. On wyważył drzwi do ligi mocnym kopem. Szczerze mówiąc, myślałem że będzie potrzebował trochę więcej czasu - mówił nam węgierski dziennikarz Tibor Pietsch.

27-letni napastnik w 21 meczach ligowych strzelił 21 goli. To statystki jak z gier komputerowych. - Rozgrywam sezon życia - mówi.

Cytat: Stanisław Czerczesow

- Tomasz Brzyski i Jakub Rzeźniczak narzekają na zmęczenie? Nie ma problemu, jak chcą, mogą już teraz udać się na urlopy. Piłkarze za dużo gadają, a za mało koncentrują się na piłce.

Piszczek o losowaniu Euro: Hummels napisał mi, że mamy pecha

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Komentarze (0)