The Reds triumfowali na Stadium of Light 1:0, a Belg trafił do siatki na samym początku drugiej połowy. Piłka dotarła do niego po podaniu Nathaniela Clyne'a do Adama Lallany. Adresat jej nie opanował, dość szczęśliwie jednak przejął ją były snajper Aston Villi i po jego płaskim strzale ekipa Juergena Kloppa zapewniła sobie pełną pulę.
- Ten gol padł w okrutnych dla nas okolicznościach. Liverpool go nie wypracował, to był zwykły łut szczęścia. Bramka nas mocno dobiła, zwłaszcza że po przerwie byliśmy optymistami, bo w pierwszej części pokazaliśmy się z dobrej strony - stwierdził Sam Allardyce, cytowany przez oficjalny serwis Czarnych Kotów.
Sunderland jest w coraz trudniejszej sytuacji. Po porażce z The Reds ma już siedem punktów straty do bezpiecznej strefy. - Wysiłek, organizacja gry, zaangażowanie - pod tym względem było w porządku. Nadal w siebie wierzymy, musimy pracować tak jak w meczu z Liverpoolem, ale jednocześnie pokazywać większą jakość pod bramką przeciwnika.