Po rozegranym 2 grudnia meczu 18. kolejki Ekstraklasy z Podbeskidziem Bielsko-Biała (4:1) Bartosz Kapustka w towarzystwie kilku innych zawodników Cracovii udał się do klubu "Frantic", a podczas imprezy jeden z gości lokalu zaatakował młodego reprezentanta Polski. Kapustka mocno nie ucierpiał, ale w wyniku zajścia nie mógł wziąć udziału w meczu 19. kolejki Ekstraklasy z Piastem Gliwice.
Nastolatek nie doznał poważnych obrażeń i szybko wrócił do treningów, ale kontrowersje wzbudził jednak termin wizyty piłkarzy w nocnym klubie. Podopieczni Jacka Zielińskiego odwiedzili "Frantic" na trzy dni przed spotkaniem na szczycie Ekstraklasy z Piastem.
Po Treningu Noworocznym Kapustka po raz pierwszy zabrał głos w sprawie wydarzeń, które miały miejsce feralnej nocy.
- To dla mnie nauczka. Może dobrze, że dostałem lekcję już w tym wieku. Do pewnych rzeczy będę podchodził poważniej i teraz się trzy razy zastanowię, zanim coś zrobię. Traktuję to jako cenną lekcję. Do piłki podchodzę w stu procentach poważnie i takie sytuacje już się nie powtórzą - mówi Kapustka.
Jak młody reprezentant Polski odnalazł się w całkiem nowej dla siebie sytuacji? Do tej pory jeśli pojawiał się w mediach, to tylko jako pozytywny bohater Cracovii i reprezentacji Polski.
- Nie był to łatwy czas, bo rodzina i bliscy martwili się o mnie, ale to już na szczęście jest za mną. Skupiam się teraz na tym, co mogę pokazać na boisku - mówi 19-latek.
W wyniku nocnego wypadu Kapustka nie tylko stracił możliwość występu w hicie Ekstraklasy. Ucierpiała też jego reputacja i spadły jego notowania zarówno u trenera Zielińskiego, jak i u selekcjonera Adama Nawałki. Młody piłkarz musiał tłumaczyć się nie tylko przed przełożonymi w klubie, ale także przed opiekunem drużyny narodowej.
- Rozmawiałem z trenerem Nawałką. Nie będę zdradzał treści prywatnych rozmów, ale wszystko jest w porządku - zapewnia Kapustka.
"Nocny wypadek" ?? Panie pismaku Kmita bredzisz pan o nocnym wypadku .
To wybryk, eksces "gwiazdora ", który myślał , że mu wszys Czytaj całość