"Janczyk mówił mi: kocham pić". Wielki talent zmarnowany przez alkohol
Jan Kobyłecki, jeden ze współpracowników fundacji "Olimpijczyk", zajmującej się pomocą sportowcom po przejściach. Jednym z nich był Dawid Janczyk. Kobyłecki opowiada w rozmowie z WP SportoweFakty o szczegółach nałogu byłego reprezentanta Polski.WP SportoweFakty: Dawid Janczyk we wszystkich rozmowach, wywiadach zapiera się i powtarza: nie jestem alkoholikiem.
Jan Kobyłecki: Powiedział mi kiedyś: "Jasiu, ja kocham pić".
Dlaczego pił?
- Pił? To się nie skończyło. To trwa.
Dlaczego to lubi?
- Wtedy wypoczywa.
Kiedy się to zaczęło?
- Po transferze do Legii. Jego poprzedni menadżer, Jerzy Kopiec, często zabierał go na imprezy, gdzie alkohol lał się strumieniami.
Jaki miał w tym interes?
- Myślę, że mentalność jednego i drugiego sprawiała, że alkohol sprzyjał im w rozmowach towarzyskich, przyjemnym życiu. Dla nich to była frajda. Kopiec pewnie nie zdawał sobie nawet sprawy, że może to na Dawida tak destrukcyjnie wpłynąć.
Nie było kontroli. Dawid w wieku 20 lat roztrwonił setki tysięcy euro.
Jak?
- W Moskwie działy się przeróżne rzeczy. Wiele imprez. Dawid często chwalił mi się, że sprowadzał z Polski do Rosji zespoły muzyczne na własne przyjęcia. Miał też styczność z hazardem, choć to nie było u niego tak wielkim problemem jak alkohol. To była kropla w morzu.
Kiedy się poznaliście?
- Znam Dawida z czasów młodzieńczych, gdy grał w Sandecji Nowy Sącz. Byłem asystentem w reprezentacji makroregionu "Piłkarska Kadra Czeka". Cały czas mieliśmy go na oku. Dziś jesteśmy sąsiadami. Mieszka dwa bloki ode mnie. Wielokrotnie opowiadał mi ze szczegółami o swoich problemach.
Zawiódł pana.
- Spotkałem go przybitego w sklepie. To było już po tym, jak przestał trenować u Jacka Magiery w rezerwach Legii. Zaproponowałem, że pomogę "przyszyć mu nogi". Razem z Rafałem Zychem, przedsiębiorcą budowlanym, zaczęliśmy współpracować z Dawidem latem 2014 roku. Rafał zajmował się sprawami finansowymi, ja sportowymi. Dzwoniłem do kilku klubów i trenerów. Na przykład do Floty Świnoujście czy do Waldemara Fornalika. Żaden ze szkoleniowców nie chciał słyszeć o Janczyku. "To tykająca bomba" - argumentowali trenerzy, przypominając jak Dawid prowadzi się poza boiskiem.
Piast go wziął.
- Doradca prezesa i zarządu Piasta, Zdzisław Kręcina, powiedział: "lubię trudne sprawy, wyprowadzę go na prostą". Dawid dostał specjalny kontrakt. Miał schudnąć z 95 kilogramów do 87 kg. Był też zapis, że nie może tknąć alkoholu. Do końca sezonu miał się mieścić w najniższym pułapie płac, czyli około 5 tysięcy złotych miesięcznie. W kolejnym jego pensja miała wzrosnąć do 25 tys zł. Mieszkanie opłacał mu klub, a pieniądze na artykuły spożywcze dostawał od Rafała Zycha: 500 zł tygodniowo. Zdzisław Kręcina był gotowy załatwić mu nawet samochód służbowy, bo Dawid swój oddał żonie. Kręcina poświęcił autorytet, później musiał świecić za niego oczami.
Co złamało Janczyka?
- W Gliwicach długo wytrzymywał presję. I fakt, że trener Angel Garcia nie dawał mu wielu szans, mimo kolosalnego postępu jaki zrobił. W meczu 1/8 finału Pucharu Polski z GKS-em Bełchatów strzelił dwa gole i miał asystę. Wtedy w siebie uwierzył. Ale do końca roku zagrał tylko dwa razy w ekstraklasie. Im dłużej czekał, tym bardziej się załamywał. Opowiadał mi i Rafałowi, że przyjdzie moment, że tego nie wytrzyma i pójdzie w cug. Zaczął od piwa, po zimowym okresie przygotowawczym w Turcji. I poszło.
Wtedy zaczął się cug?
- Nie widziałem już po nim zainteresowania grą. Drużyna jechała na sparing z Wisłą Kraków, a Dawida nie ma. Nikt nie wie, co się z nim dzieje. Szukaliśmy go z jego mamą. Pojechaliśmy do jego domu. Początkowo mieszkał z żoną Dominiką, później już sam. Dobijamy się do drzwi, aż w końcu otworzył. Trup. Obraz nędzy i rozpaczy. Jak pije, to zawsze zaszywa się w domu. Robi to po cichu. Dla niego nie miało najmniejszego znaczenia, że najbliższa rodzina prosi, by przestał. Poznałem jego teścia, żonę. Byli bardzo zaangażowani, by wyciągnąć go z tego bagna za uszy. On nie powiedział nawet "dziękuje" czy "przepraszam". Matka oddałaby za niego serce. W Krakowie leżała w ciężkim stanie w szpitalu. On był w tym samym czasie w mieście z przyjacielem i nawet jej nie odwiedził. Dawid jest teraz przybity do dna, ale nie zdaje sobie z tego sprawy. Oszukał wszystkich ludzi, którzy chcieli mu pomóc. Niech się nie okłamuje, że spożywa normalne ilości alkoholu.
Jak tłumaczył swoje zniknięcia?
- W ogóle tego nie robił. Dzwonił do mnie i mówił: "ratuj, bo chcą ze mną kontrakt zerwać". Po nim ciężko było poznać, czy jest pijany czy trzeźwy. Na "bombie" szedł czasem na trening. Raz go pytam: "Co ty masz Dawid takie oczy czerwone?"."Ale pochlałem" - odpowiadał. To było w Gliwicach.
-
TheKazz Zgłoś komentarz
kciuki... -
marmas Zgłoś komentarz
Nie rozumiem dlaczego w artykule nie mówi się o tym, ze sięgania dna Jańczyka zaczęło się od Legii Warszawa. -
marmas Zgłoś komentarz
Nie rozumiem dlaczego w artykule nie mówi się o tym, ze sięgania dna Jańczyka zaczęło się od Legii Warszawa. -
Darek Karwoski Zgłoś komentarz
Dawid!!! dawaj do legiii nawet 3 składu moment bedziesz jak Niko !! ja pamiętam i inni też Twoje bramki czkamy na więcej !!!! a tym bardziej w (L) -
Aleksandar Zgłoś komentarz
mieszkanie to za mało dla niego to gratuluję oderwania od rzeczywistości. Popracowałby za 1800 zł tak jak znaczna część Polaków to może zacząłby doceniać swoje życie - wziąłby się w garść przy okazji nabierając szacunku do pracy oraz osób ,które chcą mu pomóc i znaleźć wyjście z tej sytuacji. -
dohtór hlaus Zgłoś komentarz
za dużo się płaci takim patałachom, a później im się w dupach przewraca, jakby dostawali płacę kasjerki z marketu, to może by docenili swoją szansę którą dostali od życia... -
Krzywousty Zgłoś komentarz
postronne to granda. powinien pozwać tego pana co tak się lansuje w mediach zamiast mu pomagać do sądu. ciekawe, czy gdyby pan Janczyk miał raka to tern pan też by chętnie opowiadał o tym w mediach bez zgody zainteresowanego. -
Kazek Wojciechowicz Zgłoś komentarz
musi SAM zechciec! -
wanow Zgłoś komentarz
bedziesz czytał pomyśl troche bo skończysz jako bezdomny chyba że zależy tobie aby zagrać w takiej reprezentacji. -
onereds Zgłoś komentarz
on się dowie ze wszyscy wiedzą stanie na nogi.Terapia szokowa może pomóc. -
grabarz Zgłoś komentarz
Nic z niego nie będzie. Nie chce grać, woli pić. -
Rzemiosło Zgłoś komentarz
Zupełny brak wyczucia ze strony autora i Jana Kobyłeckiego. Są pewne granice prywatności których nie powinno się przekraczać. -
Barthezzz Zgłoś komentarz
Wypromował się w ten sposób? Bardzo wątpliwe. Jańczyk od kilku lat(!) pije. A co miał znowu wszystko zamieść pod dywan??? Taaa wtedy by mu na pewno pomógł... Pomyślcie trochę ludzie...