Zidane w 2006 roku: Nigdy nie będę trenerem

PAP / EPA/IAN LANGSDON
PAP / EPA/IAN LANGSDON

Od momentu zakończenia kariery w 2006 roku, Zinedine Zidane przeszedł wielką metamorfozę. Słowa: "nigdy nie będę trenerem" wypowiedział kilka dni po zakończeniu mundialu w Niemczech. W czerwcu 2015 roku był już "gotów do przejęcia Realu Madryt".

W tym artykule dowiesz się o:

Guy Lacombe, trener młodego Zinedine'a Zidane'a w Cannes, Didier Deschamps, kolega z reprezentacji Francji i wielu innych przyjaciół Francuza, nie ma wątpliwości: w życiu nie uwierzylibyśmy, że zostanie trenerem. - Zresztą nigdy nie chciał - powiedział w rozmowie z "L'Equipe" Stéphane Meunier, były rzecznik prasowy reprezentacji Francji. I dlatego dziś wiele osób jest pod wrażeniem przemiany jaką przeszedł nieśmiały, małomówny lider "Trójkolorowych". Od poniedziałku, nowy trener Realu Madryt.

Po przejściu "na emeryturę" 9 lipca 2006 roku Zinedine Zidane rozpoczął serię spotkań charytatywnych, wystąpień sponsorskich i działalności biznesowych. Odpoczywał od piłki. Nie chciał być ekspertem telewizyjnym, odrzucał kolejne oferty, aż do propozycji prezydenta Realu Madryt Florentino Pereza, który w 2009 roku mianował go osobistym doradcą. - To jest coś, co zawsze chciałem robić - powiedział. Rok wcześniej po klęsce Francji na Euro 2008 był wymieniany w roli potencjalnych następców Raymonda Domenecha na stanowisku selekcjonera. W 2010 roku, po skandalu w Republice Południowej Afryki, nie chciał prowadzić zhańbionej i upadłej drużyny. - Jest na to za wcześnie - argumentował. Ale już wtedy myślał o związaniu przyszłości z ławką trenerską.

Przełomowym miesiącem był październik 2010 r. - Trzy lata wcześniej powiedziałbym, nie. W październiku rozpatrywałem rolę szkoleniowca w kategoriach "być może" - zwierzył się dziennikarzom "France Football". Od tego momentu rozpoczął serię szkoleń we Francji, później w Hiszpanii, mających na celu przygotować go do samodzielnej pracy. Został "dyrektorem pierwszej drużyny" Realu Madryt za czasów Jose Mourinho, a Florentino Perez wysłał w świat jednoznaczny sygnał: Zidane będzie kiedyś trenerem. Guardiolą Realu, szkoleniowcem w pełni ukształtowanym przez klub, z madryckim DNA i królewską mentalnością.

W październiku 2012 roku stanął przed lustrem i odpowiedział sobie na pytanie, czy na pewno chce zostać trenerem. - Wiedziałem, że wielcy gracze często nie robili oszałamiających karier jako szkoleniowcy. Ale przeszłość piłkarska pomaga. Najbardziej w nowym zadaniu pociągało mnie to, że startowałem od zera i mogłem poświęcić się mu w stu procentach - powiedział w wywiadzie dla L'Equipe. W czerwcu 2013 roku został mianowany asystentem Carlo Ancelottiego. Rozpoczął wspaniały okres współpracy z jednym z najlepszym trenerów na świecie, wywalczył z drużyną historyczną decimę, czyli dziesiąty Puchar Mistrzów. - To znakomity fachowiec, praca z nim jest wielką przyjemnością - komplementował go włoski szkoleniowiec. W styczniu 2014 r. w kolejnym wywiadzie dla "L'Equipe" Zidane powiedział: chciałbym przejąć drużynę po Carlo Ancelottim. Mam rywalizację we krwi, potrzebuję tego.

Latem 2014 r. odrzucił ofertę Girondins Bordeaux. Krewni odradzili mu tę pracę, wahał się jednak, żądał gwarancji sportowych, które nie zostały zapewnione. Kiedy Florentino Perez zaproponował mu kierowanie drugą drużyną Realu Madryt, zgodził się bez wahania. W pierwszym sezonie skończył rozgrywki z Castillą na szóstym miejscu w lidze, obecnie po 19 kolejkach, zespół zajmuje pozycję wicelidera. Pod wodzą Zidane'a wygrał 46 proc. meczów.

Do przejęcia sterów po Rafaelu Benitezie nominowany był już po listopadowej klęsce z Barceloną (0:4) w La Liga. Florentino Perez dał czas na rehabilitację swojemu szkoleniowcowi, ale kolejne rozczarowujące mecze Los Blancos przelały czarę goryczy. Od poniedziałku w drużynie rządzi Zidane. - Będziecie mogli mówić o mnie jako o dobrym szkoleniowcu tylko wtedy, kiedy będę wygrywał. Nie ma innego wyznacznika jakości mojej pracy - powiedział dziennikarzom najlepszy francuski piłkarz ostatniego dwudziestolecia.

Mateusz Święcicki

Komentarze (0)