Na testy medyczne do Gdańska przyjechał Marco Paixao. Czy chciałbyś by ostatecznie trafił do Lechii?
Sebastian Mila: Pewnie, że tak. To przecież bardzo dobry zawodnik. Namawiałem go już pół roku wcześniej, by przyszedł do Lechii, gdy kończył mu się kontrakt w Śląsku. Rekomendowałem go też w klubie, bo świetnie mi się z nim funkcjonowało. To, że został po mnie kapitanem to normalna rzecz. Podobnie ja przejąłem opaskę po Mateuszu Bąku, a po mnie Maciej Makuszewski. Nie doszukuję się tu niczego. Nie mam wątpliwości, wzmocniłby nasz zespół.
Podczas, gdy graliście razem w Śląsku, Marco Paixao zdobył aż 21 bramek. Ty miałeś wtedy wiele asyst. Czy to znaczy, że dobrze rozumiecie się na boisku?
- To bardzo dobry zawodnik, który nie tylko strzela bramki. Dzięki Marco zarówno ja, jak i inni piłkarze będziemy mogli mieć więcej alternatyw. Aspekt funkcjonowania jego na boisku jest niezwykle ważny. Na takich piłkarzy trzeba poświęcić więcej czasu. To by nam dużo ułatwiło. Drużyna jest doświadczona i nie będzie miał problemu z aklimatyzacją, gdy podpisze kontrakt. Był już w Polsce i grał w Śląsku. Zna zwyczaje Polaków i funkcjonowanie drużyny w naszym kraju. Oczywiście jest bariera językowa bo nie mówi po polsku, ale mamy międzynarodowy skład i nie będzie problemu z komunikacją.
Zaczął się 2016 rok. Jakie masz cele na najbliższych 12 miesięcy?
- Cele zawsze są takie same. Przed każdym sezonem i rundą obojętnie w jakiej gram drużynie zawsze chcę grać o najwyższe trofea. Teraz liczę na europejskie puchary. Wiem, że będę rozliczany z tych słów, ale być może będzie to z korzyścią dla mnie i po mojej myśli. To trudne zadanie, ale do zrobienia.
Podczas ostatniego meczu w Łęcznej doznałeś kontuzji. Czy z twoim zdrowiem jest wszystko w porządku?
- Jeszcze przez dwa dni będę miał inne treningi niż drużyna, ale przejdę odpowiednie testy i liczę, że wszystko będzie ok i na obóz będę w pełni zdrowy. Dlatego nie zagram w Amber Cup. Chcę się dobrze przygotować i grać tak, jak w ostatnich kolejkach. Potrzebowałem więcej adaptacji niż się spodziewałem, ale wyszedłem na prostą i jestem pełen optymizmu przed rundą. To będzie runda nie tylko moja, ale i całej Lechii.
10 miejsce po 2015 roku na pewno nie było szczytem waszych marzeń. Czy zrobiliście rachunek sumienia?
- Rachunek sumienia trzeba zrobić zawsze. Rzeczywiście dobrze, że mamy nową rundę. Nadzieje są coraz większe i mam nadzieję, że będzie dużo przyjemniej niż jesienią. Liczę, że będziemy więcej punktować. W wielu meczach nie zdobywaliśmy punktów, a byliśmy lepsi. Futbol to taka dyscyplina, w której trzeba zdobyć bramkę więcej. Musimy być bardziej skoncentrowani, by wyniki były lepsze.
Czy w ogóle dopuszczacie do siebie, że możecie nie wejść do ósemki?
- Ja uważam, że zawodnik który chce walczyć o najwyższe cele ma zakodowane w sobie, że chce odnieść sukces. To bardzo ważne. Zawsze chcę grać o trofea, ale możliwości są różne. U mnie nic się nie zmienia. Wiem, że europejskie puchary to bardzo trudny cel i być może nam się nie uda, ale ja nie zaprzestanę w to wierzyć, że wspólnie uda nam się to zrobić.
Wiadomo już, że waszym trenerem zostanie Piotr Nowak. Czy myślisz, że to dobry fachowiec?
- Na pewno był świetnym zawodnikiem. Grał w czasach, które ja pamiętam. Ma też sukcesy na arenie międzynarodowej. Według mnie jest to dobry fachowiec.
Czy doszły do ciebie informacje odnośnie jego problemów w klubie z Filadelfii?
- Mnie to szczerze mówiąc nie interesuje, co się działo w poprzednim klubie. To sprawa poza mną.
Piotr Nowak był środkowym pomocnikiem. Czy to może być plus dla ciebie?
- Wcześniej już miałem do czynienia z trenerami grającymi na moich pozycjach, jak Tarasiewicz, czy Brzęczek. Ja lubię trenerów, którzy grali na wysokim poziomie. Nie ma wątpliwości, że ci których wspomniałem znają smak szatni i wiedzą czego ich potrzeba. Jedni to umieją lepiej, drudzy trochę gorzej. Łatwiej się jednak dogadać z takim trenerem.
Czy miałeś kiedykolwiek czterech trenerów podczas jednego sezonu?
- Nie przypominam sobie. Tak jednak graliśmy. Futbol pokazał takie oblicze i trzeba było zareagować. Wszyscy ponosimy konsekwencje porażek. Trenerzy utratą pracy, a piłkarze utratą pieniędzy i marzeń. Wielu z nas walczy o wyjazd na Euro 2016, a także o przyszłość swoich rodzin i wyjazdy do świetnych klubów. Na tym wszyscy tracą i doskonale o tym wiemy. Staramy się, by takich sytuacji nie było. Wiele straciliśmy w tym roku.
Czy widać, że szansa na wyjazd na Euro 2016 jest dodatkowym magnesem motywującym do pracy?
- Tak, Euro i ogólnie rzecz biorąc gra w reprezentacji jest zawsze magnesem. To wyjątkowa impreza, którą każdy chce przeżyć. Tylko dobra gra w klubie może spowodować, że trener zatrzyma się przy którymś z zawodników. Pewne jest, że nikomu nie można zarzucić, że nie chce. To byłoby głupotą.
Co robiłeś, by wyjść z kryzysu który niewątpliwie dopadł ciebie podczas ostatniej rundy?
- Trzeba było zmienić wiele różnych rzeczy. To normalne, że każda nowa sytuacja wymaga nowych rozwiązań. Znalazłem się w takiej sytuacji, ale wybrałem dobrą drogę. Dała ona efekty. Trudno mi porównywać tę sytuacje do tej, w której byłem w Śląsku. Obie były przykre. Od samego początku musiałem się zbierać, by zbudować wszystko od nowa. Jestem na tyle doświadczony i przetarty w bojach, że umiem sobie radzić w takich sytuacjach.
[b]Rozmawiał i notował: Michał Gałęzewski
Polski talent wybrał Liverpool. "Można go porównać do Neuera"
[/b]