Groclin odpowiada na zarzuty Chinyamy

W związku z kilkoma publikacjami, w których Takesure Chinyama bardzo niepochlebnie wypowiadał się o Groclinie, władze klubu z Grodziska Wlkp. postanowiły zająć stanowisko w tej sprawie i przedstawić argumenty, które zdecydowały o tym, że latem ubiegłego roku nie zdecydowano się przedłużyć kontraktu z zawodnikiem z Zimbabwe.

Przypomnijmy, że o takim a nie innym obrocie sprawy zadecydowały niepokojące wyniki badań kardiologicznych. - Wcześniej nie chcieliśmy, by takie sprawy ujrzały świało dziennie, ale wypowiedzi Chinyamy są zupełnie niezrozumiałe i godzą w dobre imię Dyskobolii - powiedział rzecznik prasowy klubu z Wielkopolski, Jerzy Pięta.

Z kolei lekarz Groclinu, Jacek Jaroszewski przedstawił szczegóły dotyczące wyników badań czarnoskórego napastnika. - Wiosną 2007 roku pojawiły się nietypowe zmiany w EKG Chinyamy. Nie były to zmiany arytmiczne, jednak w zgodnej opinii kilku niezależnych kardiologów zawodnik nie mógł zostać dopuszczony do gry. Chcę zaznaczyć, że nieprawidłowości, które wówczas zauważyliśmy, nie musiały mieć stałego charakteru. Po jakimś czasie mogło się okazać, że wyniki EKG znowu są prawidłowe. Wówczas jednak lekarze nie mieli wątpliwości i jednoznacznie twierdzili, że zawodnik nie może uprawiać sportu - tłumaczył Jaroszewski.

Trudno się dziwić przezorności ze strony Dyskobolii, bowiem jesienią 2006 r. 16-letni zawodnik tego klubu, Bartosz Bereszyński zasłabł w czasie meczu juniorów i niedługo potem zmarł. W jego przypadku o śmierci również decydowały dolegliwości związane z pracą serca.

Rzecznik Groclinu dodał również, że latem ubiegłego roku władze klubu chciały wykonać dodatkowe badania Chinyamy w Klinice chorób tropikalnych w Poznaniu, jednak menadżer zawodnika nakłonił go do wyjazdu.

Bardzo niezadowolony z postawy piłkarza, a także niezbyt obiektywnego przedstawienia całej sprawy w mediach był prezes Groclinu, Zbigniew Drzymała. - Zrezygnowaliśmy z dalszego zatrudniania Chinyamy w trosce o jego zdrowie. Tymczasem w mediach przedstawiono to zupełnie inaczej. Dziwię się, że dziennikarze, zamiast zasięgnąć rzetelnych informacji, sugerują się tylko słowami zawodnika - powiedział prezes Dyskobolii.

Komentarze (0)