Oprócz Neymara, sąd wezwał dwóch oskarżonych - byłego prezydenta klubu, Sandro Rosella oraz aktualnego sternika - Josepa Bartomeu, którzy brali bezpośredni udział przy transferze. Ponadto na początku lutego będą zeznawać przedstawiciele FC Santos i Barcelony, a także rodzice piłkarza.
Afera z Neymarem w roli głównej ciągnie się już od kilkunastu miesięcy i dotyczy transferu, który miał miejsce w lecie 2013 roku. "Duma Katalonii" oficjalnie poinformowała, że zakup Neymara wyniósł 57 mln euro, natomiast śledztwo wskazało, że przez różne tajne umowy, łączny koszt przeprowadzki Brazylijczyka oscylował w granicach 90 mln euro.
Właśnie od tej różnicy Barca nie zapłaciła należnego do Skarbu Państwa podatku, za co na początku 2014 roku oskarżony został były prezes klubu. Sandro Rosell, po ujawnieniu tych informacji, zrezygnował ze swojej posady, a zastąpił go ówczesny wiceprezes, Josep Bartomeu, który po ostatnich wyborach nadal piastuje urząd sternika klubu.
Według prokuratora, który na początku 2015 roku zgłosił sprawę do sądu, Rosell, Bartomeu i FC Barcelona są winni popełnienia trzech przestępstw podatkowych w 2011, 2013 i 2014 roku na kwotę 13 mln euro. Prokurator zażądał kary 2 lat i 3 miesięcy więzienia dla Josepa Bartomeu i 7 lat oraz 7 miesięcy dla jego poprzednika - Sandro Rosella. Dodatkowo FC Barcelona miałaby zapłacić karę 22,2 mln euro (inne źródła mówią o 33 mln).
Neymar stawi się przed sądem w roli świadka i nie jest oskarżony o popełnienie przestępstwa.
Problemy nie przeszkodziły piłkarzowi w utrzymaniu świetnej formy. W 2015 roku był jednym z najważniejszych zawodników klubu, który zgarnął 5 trofeów. Ponadto w klasyfikacji na najlepszego gracza globu zajął 3 miejsce - za Lionelem Messim i Cristiano Ronaldo.
W ostatnich tygodniach Neymar jest łączony z opuszczeniem Barcelony, ale sam zawodnik podkreśla, że jest szczęśliwy na Camp Nou i chce przedłużyć ważny do 2018 roku kontrakt.
Zobacz także: Kapitalny mecz Żyry. "Jeśli się odbuduje, ma szansę nawet na Euro"