- To nie ten typ zawodnika, którego potrzebujemy - przyznał trener Czarnych Koszul, Jacek Zieliński.
Tomas Oravec ma za sobą grę w m. in. Artmedii Bratysława, Admirze Wacker Moedling i Boaviscie Porto. Jego piłkarska metryka nie wygląda zatem źle. Cóż z tego, skoro Słowak nie potrafił zdobyć gola w sparingu z I-ligową Wartą Poznań. Wyręczyli go wówczas dwukrotnie Krzysztof Gajtkowski i jeden raz Igor Kozioł, a Polonia wygrała 3:0.
Już po tym spotkaniu dyrektor sportowy klubu z Warszawy, Tadeusz Fajfer powiedział w rozmowie z Gazetą Wyborczą, że Słowak najprawdopodobniej zostanie odesłany do domu.
Czarne Koszule wciąż zatem nie zostały wzmocnione w linii ataku. Sztab szkoleniowy Polonii nadal jednak szuka kandydatów do gry w tej formacji, a trener Jacek Zieliński chciałby rozwiązać ten problem jeszcze przed wyjazdem na zgrupowanie do Turcji (6 lutego).
Tymczasem waży się przyszłość Piotra Świerczewskiego, który chce odejść do ŁKS Łódź, lecz wciąż jest zawodnikiem zespołu ze stolicy. Dlaczego jego kontrakt nie został rozwiązany? Władze Czarnych Koszul pospieszyły z wyjaśnieniem i wydały oświadczenie, w którym odniosły się do twierdzeń piłkarza, jakoby miał on nie otrzymywać wynagrodzenia od klubu.
"Nieprawdą jest, że zawodnik nie otrzymuje pensji. Należności finansowe wypłacane są na bieżąco. W związku z postawą roszczeniową Piotra Świerczewskiego informujemy, że jednym z punktów spornych jest wysoka pożyczka, jaką piłkarz otrzymał od klubu na pokrycie zobowiązań związanych z wydarzeniami w Mielnie, która to mimo wezwań do zapłaty i mijających kolejnych terminów nadal nie została zwrócona" - głosi oświadczenie.
Jak donosi Gazeta Wyborcza, suma owej pożyczki to prawdopodobnie 200 tys. zł, czyli tyle, ile Świerczewski musiał wpłacić tytułem kaucji, by w lipcu ubiegłego roku zostać wypuszczonym z aresztu w Mielnie.