Adrian Duda: W tym sezonie zadebiutowałeś w seniorskiej piłce. Jak oceniasz jesień w swoim wykonaniu?
Piotr Gawęcki: - Sam nie spodziewałem się, że to wszystko się tak ułoży. Zadebiutowałem i starałem się grać jak najlepiej. Udało mi się zdobyć siedem bramek, dlatego myślę, że w pewnym stopniu pomogłem drużynie w rundzie jesiennej.
Czy awans do pierwszej drużyny był dla ciebie dużym przeskokiem?
- Myślałem, że będzie trudno i ciężko, ale z lepszymi zawodnikami całkiem inaczej gra się w piłkę. Starsi gracze pomagają sobie i to jest bardzo potrzebne dla drużyny, a także dla młodych zawodników, wchodzących w zespół. Uważam, że nie było dużego przeskoku w moim przypadku.
Włodzimierz Gąsior zaufał "młodym wilkom" i zdecydowanie wprowadził ich do składu. Uważasz, że to było dobre posunięcie?
- Trener Gąsior dobrze wiedział co robi. Znał nas wszystkich z Młodej Ekstraklasy. Orientował się na co stać każdego z nas - młodych i wydaje mi się, że wprowadził nas bardzo dobrze do zespołu i to było dobre posunięcie.
Czyli wy jako młodzi nie zawiedliście trenera?
- Nie zawsze mecze młodym zawodnikom wychodziły. Czasem grało się ciężko, ale w większości spotkań młodzi piłkarze, którzy właśnie dołączyli do pierwszej drużyny pokazali, że potrafią grać w piłkę, więc to pytanie trzeba kierować do trenera Gąsiora.
Za czasów Kolportera w Koronie nie stawiano na wychowanków, natomiast obecnie to właśnie oni stanowią siłę zespołu. Myślisz, że właśnie gra młodszych zawodników spowodowała tak dobre trzecie miejsce po rundzie jesiennej?
- Ten dobry wynik w rundzie jesiennej to zasługa całego zespołu. Kwestia wychowanków w Koronie bardzo się zmieniła na lepsze. Budujące jest to, że coraz więcej młodych piłkarzy trenuję z pierwszą drużyną, co umożliwia grę z bardziej doświadczonymi zawodnikami, a także jest znakomita okazją do nauki.
Szybko do swojej osoby przekonałeś kieleckich kibiców. Wychowanek, młody chłopak, a w dodatku serce by oddał za Koronę...
- To jest najlepsze w tym wszystkim, że jestem u siebie, czuję się tu jak w domu. Serce bym oddal za Koronę? To jest normalne...
Jeszcze nie tak dawno dopingowałeś z trybun Koronę, teraz masz okazję wpływać na wyniki "Złocisto-krwistych". To chyba dla ciebie spore wyróżnienie?
- Zgadza się, jestem z Kielc, więc od dziecka kibicowałem i trenowałem w Koronie, a teraz jestem zawodnikiem pierwszej drużyny tego klubu i wychodząc na boisko staram się zrobić wszystko, pomóc na tyle, ile mogę. Dobrze wiem, jak kibicom smakuje zwycięstwo swojego zespołu.
W rundzie jesiennej strzeliłeś siedem bramek. Który z tych goli zapamiętałeś najbardziej?
- Wyjazdowa bramka z Motorem Lublin utkwiła mi najbardziej w pamięci. Tuż po strzelonym golu zdjąłem koszulkę i dostałem czwartą żółtą kartkę i musiałem pauzować w kolejnym spotkaniu. To była moja jedyna bramka strzelona na wyjeździe, więc zapewne dlatego zapamiętałem ją w szczególny sposób.
Czy jesteś w stanie powtórzyć wyczyn z jesieni na wiosnę?
- Czy jestem w stanie powtórzyć? Wydaje mi się, że człowiek jest istotą nieobliczalną i jest w stanie zrobić wszystko, a jak będzie czas pokaże.
Do składu przyszli nowi napastnicy - Marcin Popławski i Łukasz Cichos, a warto dodać, że nadal w klubie są Edi Andradina, Ernest Konon oraz Jacek Kiełb. Jak się zapatrujesz na tą rywalizację?
- Ponieważ jestem młodym zawodnikiem, to rywalizacja jest dla mnie czymś potrzebnym. Aby regularnie grać, musze pokazać, że jestem lepszy od innych napastników. Konkurencja w składzie ma swoje zalety, bowiem przykładowo od Ediego można się wiele nauczyć.
Czy jesteście w stanie awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej?
- Jest to dla nas cel, który każdy chciałby osiągnąć, a czy się uda zobaczymy po rundzie wiosennej.
Jeśli w następnym sezonie zobaczymy Koronę w ekstraklasie to w ataku z Piotrkiem Gawęckim?
- Oczywiście, że tak. O odejściu z Korony nawet nie myślę.