Cuauhtemoc Blanco jest legendą meksykańskiej piłki, 120 razy występował w reprezentacji narodowej, trzy razy był na mistrzostwach świata. Po zakończeniu kariery kibice oglądali go w telenoweli, a od 2015 roku były już kadrowicz zajął się polityką.
Wstąpił do partii socjaldemokratycznej. Z ramienia tego ugrupowania 30 grudnia został burmistrzem Cuernavaki, 350-tysięcznego miasta w stanie Morelos. Kariera Blanco przeszłaby pewnie bez echa, gdyby nie słowa zawodnika wypowiedziane do mediów, że boi się o swoje życie.
Za bezpieczeństwo burmistrza miasta odpowiada gubernator całego stanu, Graco Ramirez. Ten człowiek jest politycznym wrogim Blanco. Wiele razy mówił, że jest przeciwny nominacji byłego piłkarza, który pod koniec grudnia objął stanowisko w Cuernavace. Blanco oznajmił, że jeśli zginie, odpowiedzialność za to ponosić będzie właśnie Ramirez.
Między nimi dochodziło często do spięć. Blanco był przeciwnikiem zmian zaproponowanych przez burmistrza stanu. W rewanżu Ramirez skonfiskował część sprzętu policji, m.in. odebrał jej radia. Posterunki porozumiewają się teraz przez portale społecznościowe.
Cztery strzały
Mieszkańcy stanu Morelos żyją śmiercią Giseli Moty. Kobieta, burmistrz położonego niedaleko Cuernavaki miasta Temixco, została zastrzelona dzień po zaprzysiężeniu na nowe stanowisko. Mota głosiła hasła walki z korupcją, układami i marnotrawieniem publicznych pieniędzy, czym szybko wydała na siebie wyrok.
1 stycznia sześciu uzbrojonych ludzi sforsowało drzwi jej domu, zabijając dwóch ochroniarzy (inne źródła podają, że ochroniarzy nie było). Skrępowali wszystkich domowników, a Motę odprowadzono na bok i zastrzelono czterema strzałami. Mordercy następnie uciekli, a kiedy rodzina zabitej rzuciła się w pogoń, wywiązała się strzelanina. Dwóch napastników zginęło, reszty nie udało się schwytać.
Wejście w politykę w Meksyku jest niebezpieczne. Od 2006 roku w zamachach zginęło ponad stu burmistrzów. Nikomu nie postawiono nawet zarzutów. Wszystko toczy się wokół narkotykowych gangów, które wymuszają współpracę na ludziach zarządzających miastami. Oporni szybko stają się celem ataków. Pod tym względem Morales jest wyjątkowy. To stan o największej przestępczości w całym Meksyku, a Cuernavaca to trzecie najniebezpieczniejsze miasto w kraju.
Blanco przyznał, że śmierć Moty mocno nim wstrząsnęła. - Przypomniała nam, jak wygląda życie w Meksyku. Wiem, że także i ja jestem celem ataku - takie słowa byłego zawodnika padły w "La Jornada".
Na drugiej stronie dowiesz się o gangu, który odpowiada za śmierć 43 studentów.
[nextpage]W ostatnich latach stan Morelos stał się areną zawziętej rywalizacji dwóch narkotykowych gangów - Los Rojos i Guerreros Unidos. Te z kolei wydzieliły się po kartelu Beltran Levvy, którego szef został zamordowany w Cuernavace w 2009 roku. To prawdopodobnie członkowie Unidos odpowiadają za porwanie i zamordowanie w 2014 roku 43 studentów, którzy protestowali przeciwko korupcji. Prawdopodobnie zostali zatrzymani na polecenie burmistrza stanu Guerrero, który następnie przekazał ich narkotykowym gangsterom.
Śmierć Moty stała się okazją do zmian w policji, jakie chciał przeprowadzić burmistrz stanu Morales, a z którymi nie zgadza się Blanco. W sprawie zabójstwa zatrzymano dwóch młodych mężczyzn, jednak nie wiadomo, czy zasiądą na ławie oskarżonych. Dziennikarze spekulują, że skończy się jak zwykle, czyli wyjdą na wolność za kaucją i znikną na zawsze.
Pod opieką gangu?
Brytyjski "Guardian" sugerował, że Ramirez toczy jakąś grę, lawirując między Los Rojos i Guerreros Unidos, faworyzując ten drugi gang. Nic dziwnego, że kiedy Blanco dowiedział się o zamordowaniu Moty, publicznie zaczął zwracać uwagę na swoje bezpieczeństwo.
Nie wiadomo, czy ma podstawy. Mota głosiła idealistyczne hasła, nikt jej wcześniej co prawda nie groził, ale mówiła bliskim, że czuje się osaczona. Wielu biznesmenów próbowało wciągnąć ją w sieć nieformalnych powiązań, przed czym podobno się broniła. Blanco prawdopodobnie również musiał, zajmując tak wysokie stanowisko, wejść w układy z gangami (to samo zarzuca mu Ramirez), czemu sam gorąco zaprzecza. Hasła o zagrożeniu życia nie są jednak bezpodstawne.
Piłkarz, jak spekuluje prasa w USA, sam nie do końca zdawał chyba sobie sprawę, w co się pakuje. Próbował, na fali swojej piłkarskiej popularności, prowadzić kampanię walki z marnotrawstwem publicznych pieniędzy, jednak to w Meksyku misja nie do wykonania. Gangi bowiem żyją m.in. z zamówień publicznych, kiedy wygrywają przetarg za przetargiem.
Ostatnie dni zaogniły sytuację. Między Ramirezem i Blanco dochodziło do ostrej wymiany zdań na łamach gazet. Zwolennicy burmistrza próbowali sądownie zatrzymać nominację byłego zawodnika, ale nic to nie dało. W tej sytuacji słowa Blanco o możliwym zabójstwie brzmią poważnie.
Były reprezentant Meksyku w ostatnim tygodniu miał dostawać pogróżki. Prasa informowała o anonimowych telefonach, jednak nie wiadomo, na ile są to prawdziwe informacje. To już nie są - zdaniem meksykańskiej prasy - pyskówki między nim a burmistrzem stanu Morales. - Wkrótce przekonamy się, czy groźby, jakie pod jego adresem mieli kierować gangsterzy, to tylko plotki - informował "Guardian".
Real Madryt padł ofiarą speców od marketingu?