Maciej Wilusz do Lecha Poznań trafił latem 2014 roku. Początek jego przygody z tym klubem nie był jednak udany. Kilka prostych błędów sprawiło, że opinia o nim nie była najlepsza. Gdy już stawał się coraz pewniejszym punktem drużyny, to w meczu z Legią Warszawa doznał kontuzji.
Po powrocie do zdrowia Maciej Skorża zupełnie go odstawił. Pomimo iż drużyna prezentowała się słabo, a obrona popełniała sporo prostych i kompromitujących błędów, to Wilusz otrzymał tylko jedną szansę gry w meczu Pucharu Polski z Olimpią Grudziądz. Zaprezentował się tam dobrze, ale i to nie przekonało Skorży, który szukał różnych ustawień defensywy, ale Wilusza notorycznie pomijał.
Latem klub zdecydował się wypożyczyć go do Korony Kielce. Tam szybko stał się podstawowym zawodnikiem i prawdziwą ostoją defensywy. Gdy w Lechu zmienił się trener zaczęto dopytywać czy Jan Urban nie będzie chciał ściągnąć go z powrotem. Tak się rzeczywiście stało. W Poznaniu spodziewają się odejścia Marcina Kamińskiego i Wilusz ma być jego następcą.
Sam zawodnik chce jednak wywalczyć sobie miejsce w składzie już teraz. W sparingach prezentuje się dobrze i daje trenerowi sygnał, że nie odstaje od konkurencji. - Cenię jego umiejętności. W Lechu nie ma przypadkowych zawodników. Był moment, że chciał grać i dlatego został wypożyczony. Teraz znów jest z nami i walczy o miejsce w składzie - mówi Urban.