Czy Zidane odmienił Real? (analiza)

PAP/EPA / Chema Moya
PAP/EPA / Chema Moya

Efekt aureoli Zinedine'a Zidane'a powoli się kończy, a Królewscy zderzają się z brutalną ligową rzeczywistością. W ostatniej kolejce La Liga byli o włos od straty punktów w meczu z Granadą. Uratował ich Luka Modrić.

W tym artykule dowiesz się o:

Liczy mówią prawdę. Pod wodzą Zizou, Królewscy zdobyli 13 z 15 możliwych punktów, strzelili też imponującą liczbę 19 goli. Zaczęli z animuszem, zainspirowani nowym trenerem i jego metodami. Zmiażdżyli Deportivo La Coruna i Sporting Gijon, później zaliczyli wpadkę z Realem Betis, zdemolowali Espanyol Barcelona i męczyli się z Granadą. Nie ma przypadku w tym, że "Los Blancos" napotykają trudności w starciach z najgorszymi drużynami w stawce. "Efekt Zidane'a powoli się kończy" napisał felietonista hiszpańskiego dziennika "Marca". Kontrolę przejmuje bolesna, ligowa młócka, która z cokołów strącała większe pomniki niż Zidane.

Problemem Realu jak zwykle jest Barcelona. Zespół Luisa Enrique gra pragmatycznie i skutecznie, nie notuje wpadek i jeżeli w zaległym spotkaniu 17 lutego pokona Sporting Gijon, oddali się na 7 punktów od swojego najgroźniejszego rywala. To bezpieczna przewaga, pozwalająca na margines błędu. W każdym sezonie czołowym drużynom zdarzają się mecze pułapki, w których nie odnoszą zwycięstw. Piłkarze Barcy mają już spokojną głowę. Nawet dwie zaskakujące porażki, nie pozbawią ich fotelu lidera. - My możemy tylko walczyć do końca, jeżeli istnieją matematyczne szanse - powiedział Daniel Carvajal, obrońca "Królewskich". Mistrzostwo Hiszpanii dla Realu brzmi dziś jak mrzonka. Ale wierzyć trzeba, nic innego nie pozostało.

Piłkarze "Los Blancos" deklarują, że Zidane zmienił ich nastawienie i mentalność. Odblokował nieaktywne pokłady w okresie stagnacji pod wodzą Rafaela Beniteza. Ale drużyna poprzedniego trenera też nie miała większych problemów ze słabszymi rywalami. Potrafiła nawet strzelić 10 goli w jednym meczu Rayo Vallecano. przegrała jednak z kretesem clasico z Barceloną, nie sprostała Sevilli. Wprawdzie za "Ziozu" Real jest agresywniejszy, piłkarze notują więcej przechwytów i częściej strzelają na bramkę, ale to wciąż zbyt mały materiał poglądowy, by wyciągać daleko idące wnioski. "Po owocach go poznacie" - to najtrafniejsza opinia dotycząca Francuza. A owoce rodzą się w prestiżowych i piekielnie trudnych meczach. Nie w "sparingach" z Deportivo, w których Real wygląda jak Harlem Globetrotters.

Zidane nie doświadczył jeszcze olbrzymiej presji i klasy rywali z innej półki niż Deportivo czy Espanyol. Wciąż żyje w strefie komfortu, ale już niebawem wyrwie go z niej dwumecz z odradzającą się Romą w Lidze Mistrzów. Rzymianie mimo przegranej walki o scudetto, wrócili na zwycięską ścieżkę. Odmienił ich nowy-stary trener Luciano Spalletti. Ten sam, który już raz wyeliminował "Królewskich" w 1/8 finału Champions League. Tym razem stanie przed trudniejszym zadaniem. Real ma ambicję sięgnięcia po 11. Puchar Europy w swojej historii i odebrania Barcelonie okazji do pierwszego w dziejach obronienia trofeum. To obsesja na Santiago Bernabeu.

Zidane wierzy w Cristiano Ronaldo. Portugalczyk odbierając nagrodę Pichichi (dla najlepszego strzelca poprzedniego sezonu) powiedział, że wypełni kontrakt obowiązujący do 2018 roku. Później prawdopodobnie odejdzie, ale do tego czasu będzie grał w Madrycie - Moim zdaniem przez kilka lat może prezentować jeszcze światowy poziom - powiedział o CR7, Zidane. W tym sezonie Portugalczyk nie jest tak skuteczny jak przed rokiem, nie potrafi także przełamać się w meczach z czołowymi zespołami. Przeciwko klubom pierwszej piątki La Liga strzelił tylko jednego gola. To niespotykany wcześniej paraliż, budzący niepokój i irytujący szaleńczo ambitnego gracza. On nie przeżył takiej przemiany jak Gareth Bale, który za Zidane'a jest najlepszym piłkarzem Realu.

Królewscy mają problemy z urazami. Cierpią na nie: Marcelo i Bale. Brazylijczyk wypadł ze składu na trzy tygodnie, zwichnął bark i na pewno nie zagra w dwóch najbliższych spotkaniach. Uraz Walijczyka jest mniej poważny, ale jego obecność w konfrontacji z Romą to wielka niewiadoma. Z kolei zestawienie obrony, tak ważnej w strategii Zidane'a, to duża zagwozdka. Real ma wpisaną w DNA zabójczą ofensywę, ale bez obrony daleko nie zajedzie.

Kończy się miodowy czas Ziozu w Madrycie. Nadchodzi wielka weryfikacja jego klasy. To czy podoła, stoi dziś pod wielkim znakiem zapytania.

Mateusz Święcicki

[b]Zobacz: Nowa twarz polskiej Ekstraklasy!

[/b]

Komentarze (3)
avatar
Skb
9.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mateuszu :) 
avatar
Skb
9.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po pierwsze to LICZBY a nie LICZY :) 
avatar
Maxi-102
9.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zobaczymy na koniec sezonu....