Ruch - Zagłębie: Wrócił Figo. Dla kibiców figa z makiem

PAP / Andrzej Grygiel
PAP / Andrzej Grygiel

Filip Starzyński próbował grać jak Figo, Maciej Dąbrowski robił rulety, gospodarze się starali, goście dominowali. Momenty były. Inauguracja ekstraklasowej wiosny udana jednak nie była, bo w meczu Ruch - Zagłębie goli zabrakło.

Nikt też nie zrobił na boisku takiej furory jak Filip Starzyński (pseudonim Figo) w Belgii. W swoim trzecim meczu w Lokeren, to było jeszcze w sierpniu, wszedł na boisko w 83. minucie, a cztery minuty później schodził z niego, bo zobaczył czerwoną kartkę. Jeśli Belgowie robili jakieś komediowe podsumowanie swojej jesieni, to Polak mógł w nim grać jedną z czołowych ról.

Środkowy pomocnik pół roku temu postanowił podbić Zachód. Klub wydawał się w porządku, choć belgijski, to jednak polski, bo Lokeren to przecież drugi dom Włodzimierza Lubańskiego. Ani nie za mocny, ani niezbyt słaby. Zwykły europejski średniak. Starzyński wyjeżdżał z Ruchu jako reprezentant Polski i prawdziwy lider. Facet, który rozegrał dla tego klubu 101 meczów, a w połowie z nich albo strzelał gole albo asystował. Belgia go jednak pożarła jak pyszne belgijskie frytki. I wypluła po pół roku. - Nie zamierzam szukać usprawiedliwień. Trener nie widział mnie w składzie, dostawałem mało szans na grę - tłumaczył niedawno.

Tak się złożyło, że w pierwszym meczu po powrocie zagrał akurat w Chorzowie. I można się było przekonać, na polską ligę to wciąż bardzo dobry zawodnik. Zagłębie powinno mieć z niego dużo pociechy. Nie zapomniał jak grać kombinacyjnie, próbował rozgrywać niekonwencjonalnie. W 25. minucie uderzył zewnętrznym podbiciem zza pola karnego, ale Matus Putnocky wyciągnięty jak struna przeniósł piłkę nad bramką. Dziesięć minut później Starzyński balansem ciała zwiódł piłkarzy z Chorzowa, wpadł w pole karne, ale uderzył tylko w boczną siatkę.

Przewagę w pierwszej połowie generalnie mieli goście, ale Ruch mocno nie odstawał. W ogóle dobrze się oglądało się ten mecz, bo gra była płynna i szybka. Do 70 minuty, bo potem zaczęła się typowa ligowa młócka. W Chorzowie szarpali Kamil Mazek, Patryk Lipski oraz Maciej Iwański. Po jednej z trójkowych akcji na jeden kontakt wydawało się, że Mariusz Stępiński musi strzelić gola, ale w ostatniej chwili w polu karnym wpadł przed niego Dorde Cotra i reprezentanta Polski zablokował. Podobnie obrońca Zagłębia zrobił też na początku drugiej połowy. Serb wybitnym obrońcą nie jest, ale młodemu snajperowi pokazał, że o ten o wyjazd na Euro 2016 musi walczyć jeszcze mocniej. Takimi meczami jak w piątek 20-latek nie da argumentów Adamowi Nawałce. Zszedł na kwadrans przed końcem.

Po stronie lubińskiej zaskakiwał Maciej Dąbrowski. Pokazał, że nawet taki wielkolud jak on potrafi zagrać niekonwencjonalnie. W jednej z akcji zrobił ruletę, a potem huknął na bramkę. Byłby gol miesiąca.

W 52. minucie znowu pokazał się Starzyński. Wyprowadził akcję środkiem, zagrał na lewo do Łukasza Janoszki, ale ten zmarnował najlepszą do tej pory szansę na gola. Janoszka to też były "Niebieski" z Chorzowa. W 78. minucie w zamieszaniu podbramkowym najbardziej przytomnie zachował się Matus Putnocky i uratował gospodarzy przed stratą gola. Tuż przed końcowym gwizdkiem zatrzymał potężną bombę posłaną przez Arkadiusza Woźniaka.

54 dni czekaliśmy na powrót Ekstraklasy. Na dzień dobry dostaliśmy mecz drużyn z pierwszej ósemki. Ruch się starał, Figo z Lubina próbował czarować, ale kibice dostali tylko figę z makiem.

Ruch Chorzów - Zagłębie Lubin  0:0

Żółte kartki: Todorovski, Papadopoulos, Janoszka

Ruch Chorzów: Matus Putnocky - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Michał Koj, Paweł Oleksy - Kamil Mazek, Łukasz Surma, Maciej Iwański (Łukasz Hanzel 90+1), Patryk Lipski, Marek Zieńczuk (Tomasz Podgórski 61')- Mariusz Stępiński (Michał Efir 77')

Zagłębie Lubin: Martin Polacek - Aleksandar Todorovski, Damian Zbozień, Maciej Dąbrowski, Dorde Cotra, Arkadiusz Woźniak, Jarosław Kubicki, Adrian Rakowski, Filip Starzyński (Filip Jagiełło 83'), Łukasz Janoszka - Michal Papadopoulos (Krzysztof Piątek 73')

Jacek Stańczyk

Zobacz wideo: Trener VfB Stuttgart o nowym piłkarzu Legii Warszawa

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Komentarze (3)
avatar
MORO84
13.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie rozumiem jak ekstraklasa mogła dopuścić taki "stadion" do rozgrywek ! w 2 lidze mamy lepsze stadiony . Mecz był puszczany na Eurosporcie więc wstyd dla całej Polski. 
avatar
Ryszard Najta
12.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jestem tego samego zdania słabo i bojaźliwie a następne mecze Ruchu zobaczymy... 
siber
12.02.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czarna rozpacz w grze chorzowian.Podobno w przerwie zimowej poprawiali grę w obronie ( wypowiedź jakiegoś zawodnika) A tu sceny dantejskie pod bramką Putnockyego . Obrona do odstrzału z Koje Czytaj całość