Stadion Wrocław już od dawna nie wypełnił się tak licznie, jak w piątek. Spragnieni piłki nożnej sympatyzujący ze sobą fani obu drużyn przyszli obejrzeć mecz, który miał wiele podtekstów. W końcu bowiem Wisłę Kraków prowadzi Tadeusz Pawłowski, jeszcze nie tak dawno temu szkoleniowiec Śląska Wrocław. Kibice poświęcili mu specjalną oprawę.
Już na samym początku meczu o podgrzanie emocji zadbał Mariusz Pawełek. Rafał Boguski nie ukarał jednak bramkarza za błąd. W dalszej fazie tego spotkania piłkarze obu drużyn grali tak, jakby byli nieco onieśmieleni głośnym dopingiem z trybun. Aktywniejsi byli wrocławianie. To oni oddali premierowe niecelne i celne uderzenie. Wisła Kraków była zdezorganizowana.
W 17. minucie w końcu obudzili się zawodnicy Białej Gwiazdy. Dwa razy mierzył Zdenek Ondrasek. Za pierwszym razem nadział się na blok, a za drugim interweniował na linii Pawełek. Podczas piątkowego meczu na trybunach nie brakowało Japończyków, którzy wspierali niedawno pozyskanego przez Śląsk Ryote Morioke. Ten był pod grą, a takie akcje, jaką zaprezentował w 33. minucie chciałoby się oglądać częściej.
Morioka urwał się w środku pola, po czym próbował wkręcić piłkę w narożnik bramki. Zabrakło niewiele. W 41. minucie piłka znalazła się w bramce gospodarzy za sprawą Boguskiego, ale sędzia asystent sygnalizował spalonego. Zero wątpliwości, to była słuszna decyzja. Arbiter główny gola nie zaliczył.
Co ciekawe, w tej części meczu nie padły bramki, ale sędzia Paweł Raczkowski pokazał aż pięć żółtych kartek. Spotkanie wcale jednak nie było tak ostre.
W drugą połowę lepiej weszli piłkarze Wisły, a w 52. minucie poprzeczka uratowała gospodarzy przed stratą gola. Świetnie pokazał się Boguski, który zabrał się w pole karne z piłką po podaniu Witalija Bałaszowa. Zabrakło centymetrów, by Wisła Kraków prowadziła we Wrocławiu! 120 sekund później Pawełek tylko odprowadził piłkę wzrokiem. Znów podawał Bałaszow, a Zdenek Ondrasek strzelił płasko metr obok bramki.
Śląsk odpowiedział dopiero w 66. minucie. Co prawda piłka znalazła się w bramce krakowian, ale sędzia znów nie zaliczył gola. Na spalonym był Kamil Biliński. Wszystko, co wydarzyło się później, czyli strzał Ryoty Morioki, nie miało już znaczenia.
Decydująca dla losów tego meczu akcja miała miejsce w 79. minucie. Gospodarze mieli rzut wolny w bocznym sektorze boiska po faulu na Robercie Pichu. Dośrodkowanie niby nie było groźne, a jednak Maciej Sadlok zachował się beznadziejnie, zgrywając piłkę na głowę Tomasza Hołoty. Temu ostatniemu pozostało trafić z bliska do bramki.
Wisła już się nie podniosła, a Tadeusz Pawłowski znów przegrał we Wrocławiu - tak jak to miało miejsce w ostatnich tygodniach jego pracy w Śląsku. Piłkarze Szukiełowicza ruszyli w pościg za zespołami z pierwszej ósemki tabeli, a Wisła... Wisła dawno nie była w tak nieciekawej sytuacji.
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 1:0 (0:0)
1:0 - Tomasz Hołota 79'
Składy:
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Lasza Dwali, Dudu Paraiba, Tomasz Hołota, Tom Hateley, Kamil Dankowski (73' Krzysztof Ostrowski), Ryota Morioka (68' Robert Pich), Andras Gosztonyi (90' Peter Grajciar), Kamil Biliński.
Wisła Kraków: Michał Miśkiewicz - Łukasz Burliga, Arkadiusz Głowacki, Richard Guzmics, Maciej Sadlok, Alan Uryga, Rafał Pietrzak (83' Rafael Crivellaro), Donald Guerrier (62' Tomasz Cywka), Rafał Boguski, Witalij Bałaszow, Zdenek Ondrasek.
Żółte kartki: Tom Hateley, Ryota Morioka, Dudu Paraiba (Śląsk) oraz Donald Guerrier, Maciej Sadlok, Richard Guzmics, Richard Guzmics (Wisła).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 13 916
Zobacz wideo: Trener VfB Stuttgart o nowym piłkarzu Legii Warszawa
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.