- On jest nie do zatrzymania! - przekonywał 6 kwietnia 2010 roku angielski komentator, gdy Leo Messi po raz czwarty tego dnia pokonywał Manuela Almunię. Argentyńczyk w pojedynkę rozbił Arsenal Londyn i zapewnił Barcelonie awans do półfinału Ligi Mistrzów.
Wspomniany mecz był recitalem niewysokiego Argentyńczyka. Wprawdzie już wcześniej zachwycał w Lidze Mistrzów (sezon wcześniej poprowadził Barcelonę do triumfu i został najlepszym strzelcem rozgrywek), ale to właśnie spotkanie z Arsenalem było jego pierwszym meczem na europejskiej arenie, w którym przekonał, że jest człowiekiem z innej planety. W kolejnych latach czynił to już wielokrotnie.
Rok później los znów skojarzył oba zespoły, tym razem w 1/8 finału. W Londynie Kanonierzy wygrali 2:1 i do rewanżu przystępowali z dużymi nadziejami. Ich katem ponownie okazał się jednak Messi, który dwa razy wpisał się na listę strzelców, a gospodarze pokonali rywali z Premier League 3:1.
W 2016 roku Messi znów stanie na czele Dumy Katalonii w rywalizacji z Kanonierami. Obie drużyny zmierzą się w 1/8 finału LM. I choć w drużynie z Camp Nou znakomicie spisują się Neymar i Luis Suarez, tworząc z Messim wspaniałe Tridente, to właśnie urodzonego w Rosario gwiazdora kibice Arsenalu obawiają się najbardziej.
Nawet pomimo faktu, że w klasyfikacji najlepszych strzelców Primera Division zajmuje on "dopiero" szóstą pozycję (15 goli). Wpływ na taki, a nie inny dorobek mają jednak trzy czynniki. Po pierwsze kontuzja, która jesienią wyeliminowała go z gry na dwa miesiące.
Po drugie, Messi gra inaczej niż w ostatnich sezonach. Swoje akcje rozpoczyna daleko od bramki, bliżej środka boiska i coraz częściej staje się rozgrywającym, niż egzekutorem. W końcu: mając obok siebie takich zawodników jak Neymar i Suarez ciężar zdobywania bramek nie ciąży tylko na nim.
Statystyki Messiego przeciwko Arsenalowi są znakomite: cztery mecze, sześć goli i jedna asysta. We wtorek gwiazdor Dumy Katalonii będzie chciał podtrzymać znakomitą passę.
Barcelona chce przejść do historii i zostać pierwszym klubem, który wygra rozgrywki Ligi Mistrzów dwa razy z rzędu. Im bliżej końcowych rozstrzygnięć, tym więcej głosów, że Blaugrana naprawdę może tego dokonać. Oczywiście, z chłopakiem z Rosario w składzie.
Zobacz wideo: Kamil Mazek: niewykorzystane sytuacje się mszczą, dzisiaj tak nie było
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)